Na skróty

4 listopada 2012

Zabiegany weekend - Gdańsk Biega Bo Lubi 2012

   To był zdecydowanie weekend pełny biegania! Wystarczy powiedzieć, że w sobotę i niedzielę przebiegłem łącznie ponad 30 kilometrów, a na biegowych szlakach blisko 3,5 godziny! Ale zacznijmy od początku.
   Sobota to dzień mojego powrotu do Gdańska. Wyjazd początkowo planowałem na godzinę 9, ale ostatecznie zdecydowałem się wziąć udział w lidzbarskiej edycji Biegam Bo Lubię, a do Gdańska wyruszyć dopiero około 11. Pamiętając jak niewiele było samego biegania na ostatnich zajęciach postanowiłem wyciągnąć siostrę i wspólnie pokonać kilka kilometrów rozgrzewkowych w drodze na stadion. Tym samym zanim znaleźliśmy się na ul. Bartoszyckiej mieliśmy już w nogach 9 000 metrów. Pod szatnią zameldowaliśmy się około godziny 9, a więc o 30 minut za wcześnie. Niewiele zatem myśląc zdecydowaliśmy się... biegać dalej. Łącznie wyszło 11,5km. 
   Na zajęciach BBL pojawili się również nasi rodzice. Zarówno mama jak i tata zdecydowali się spędzić ten poranek aktywnie. Przebieg zajęć był o tyle zaskakujący, iż mając w pamięci przebieg poprzedniego treningu z BBL Lidzbark Warmiński, nie spodziewaliśmy się, że przez całą godzinę będziemy mogli zwyczajnie truchtać. Oczywiście nie zapomniano o rozgrzewce, jednak zaraz po niej dobraliśmy się w mniejsze grupy i każda z grup mogła w spokoju "nabijać kilometry" oddając się przy tym luźnej konwersacji. Tego dnia pokonałem blisko 20 kilometrów, a więc całkiem przyzwoicie biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio tyle kilometrów podczas treningu zaserwowałem sobie jeszcze przed Maratonem Warszawskim!
   Na niedzielę zaplanowany miałem start w, organizowanej przez MOSiR, imprezie o wdzięcznej nazwie - Gdańsk Biega 2012. Od samego początku wiedziałem, że na GB'12 zamierzam się przede wszystkim dobrze bawić. To nie miał być dla mnie ani trening, ani zawody. To miała być przede wszystkim super zabawa i okazja do spędzenia czasu w dobrym towarzystwie! Wychodząc z takiego założenia nie mogłem postąpić inaczej... wstałem o 5 rano, zjadłem śniadanie i przebiegłem 11 kilometrów w całkiem niezłym tempie 4:47/km. Po takiej zaprawie mogłem ruszać w stronę gdańskiego molo razem z moją Pati oraz jej mamą. Na Brzeźnie dołączyli jeszcze do nas Bartek, Mała, Sołtys, Maniek oraz Włodi z Karoliną i wspólnie wyruszyliśmy na 3-kilometrową pętlę. Po drodze zrobiliśmy mnóstwo zdjęć, pośmialiśmy się. Było tak jak być powinno - przyjemnie. Nawet pomimo faktu, że nikomu z nas nie udało się wylosować nagrody. Ale to w końcu nie o to chodziło. 
   Podczas Gdańsk Biega 2012 miałem również okazję po raz kolejny wymienić kilka zdań z p. Dudyczem (co ciekawe pamiętał on nawet moje imię mimo, że ostatnim razem jakoś specjalnie długo nie rozmawialiśmy) z czego też jestem zadowolony. Oby więcej takich imprez. Pięć tysięcy ludzi na starcie świadczy o tym, że ludzie podzielają moje zdanie :)


3 komentarze:

  1. Rzeczywiście, pod względem biegania weekend jak najbardziej udany :) Troszkę szkoda, że dzisiaj 5km zamiast 6... ale w końcu to tylko zabawa :) Jednak najlepszy trening mieliśmy w czwartek!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja we czwartek tez zrobiłem na tej trasie prawie 12 km.
    Biegałem o 8.00

    OdpowiedzUsuń