Na dzisiejszy dzień miałem w sumie zaplanowany trening składający się z dwóch części. Zachęcony dobrym występem przed tygodniem, postanowiłem wziąć udział w zawodach z cyklu ParkRun. A jako, że bieg ten obywa się w Park Reagana na Przymorzu zdecydowałem, że tak jak ostatnio, dobiegnę na miejsce startu. Trochę obawiałem się o swoją dzisiejszą formę, gdyż wczoraj świętowaliśmy Sołtysa urodziny, przez co położyłem się spać nieco później niż normalnie. Jednak moje zmartwienia okazały się być bezpodstawne.
Od samego rana czułem się bardzo dobrze. Tradycyjnie już, zaraz po przebudzeniu, zaaplikowałem sobie solidną porcję owsianki i chwilę po 7 zacząłem się "stroić" na zawody. Temperatura poniżej -12 stopni nie zachęcała mnie do wyjścia z domu, jednak dla biegacza pogoda to marna wymówka i tak około 7:30, tak jak zaplanowałem, wyruszyłem spod bloku. Miałem przed sobą 12-kilometrową trasę, czyli za krótką jak na 90 minut. A tyle właśnie dzieliło mnie od startu. Popełniłem drobny błąd planistyczny.
Otóż o 7:30 miałem zacząć się ubierać, a wystartować około 7:45. No ale nic, było już za późno, żeby się cofać więc zdecydowałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie wydłużenie trasy. Biegłem sobie tam gdzie mnie nogi niosły, kiedy na 10. kilometrze zdałem sobie sprawę, że do startu zostało niecałe 45 minut. Byłem w tym momencie w okolicach meczetu i wydawało mi się, że do parku Reagana mam jeszcze mnóstwo kilometrów. Postanowiłem więc przyspieszyć, w końcu nikt na mnie nie poczeka ze startem. Podkręciłem tempo i w rezultacie zameldowałem się na miejscu... o 8:40. Na szczęście czekały już na mnie Mała i oczywiście Pati. A jak była Pati to było wiadomo, że dzisiejszy bieg będzie okraszony sporą ilością zdjęć :) Ostatecznie zanim zaczął się ParkRun przebiegłem 15 kilometrów i 211 metrów w średnim tempie 4:40/km.
Chwilę przed 9 ustawiliśmy się na linii startu, a punktualnie o pełnej wystartowaliśmy. Od początku wysunąłem się na prowadzenie. Widziałem jednak, że tuż za mną biegnie dwóch innych zawodników. W każdej chwili spodziewałem się ataku z ich strony. Tempo jednak nie było specjalnie zawrotne. Póki nikt nie naciskał nie zamierzałem wypluwać płuc. Czułem, że mógłbym podkręcić, ale nie było takiej potrzeby do póki utrzymywałem się na czele. Taka sytuacja utrzymywała się przez całe pierwsze okrążenie. Im bliżej końca tym bardziej obawiałem się ataku, dlatego na drugiej pętli nieco przyspieszyłem. Ostatecznie udało mi się jeszcze powiększyć przewagę. Zameldowałem się na mecie z czasem 19:19, czyli poprawiłem wynik sprzed tygodnia. Jednak co najważniejsze - wygrałem swój pierwszy bieg! To co czułem na mecie było niesamowite. I cieszę się, że była ze mną Moja Ukochana Pati i siostra, która ostatecznie uplasowała się na 2. pozycji wśród kobiet!
Jeszcze raz gratulacje!!! :) Pamiętaj, że kolejny start to kolejny rekord, jak już zacząłeś to musisz kontynuować ;D
OdpowiedzUsuńSpokojnie ;) Nie na każdych zawodach można bić rekordy :) Ale 19 kiedyś połamiemy :)
UsuńZdjęć byłoby więcej (i przepraszam osoby, których nie udało mi się uchwycić po pierwszym okrążeniu i na mecie), ale niestety wczorajsze urodziny Sołtysa się przedłużyły i zapomniałam podładować baterii, która w takiej temperaturze padła wyjątkowo szybko.
OdpowiedzUsuńA poza tym - jestem z Ciebie meeega dumna Misiek! Mój Zdolniacha!! :*
A ja z Ciebie, że wytrzymałaś tyle na tym mrozie i to dzień po "imprezie z kulami w tle" :)
Usuńwiedzialem ze predzej czy pozniej wystartujesz w parkrun z czasem jaki zrobiles na 10 km w Gdyni to mozna bylo przewidziec ze na 5 km bedziesz w czolowce
OdpowiedzUsuńOstatnio zdałem sobie sprawę, że krótsze biegi są bardzo ważne. Bo szybkość z wiekiem zanika, a wytrzymałość wręcz przeciwnie :)
UsuńWygrałeś w bardzo ważnym dniu dla mnie... wczoraj był "Dzien transplantologii".. Wielkie gratulacje!
OdpowiedzUsuńDziękuję. Jeżeli to był ważny dla Ciebie dzień to wierzę, że i Ty wygrałeś bądź wygrasz swój "bieg".
UsuńPozdrawiam!
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńWczoraj natrafiłem na art o Tobie.
Masz jednak coś, co bardzo Ci pomaga. Masz podstawy, których brakuje wielu innym zawodnikom. Skoro jak pisałeś w art na bieganie.pl grałeś w klubie, to ruszałeś się, a to już dużo, a nawet bardzo dużo. Fakt, że przytyłeś jest normalny, gdy ktoś zaprzestaje sportu, tak się dzieje. To, że szybko udało Ci się to zrzucić nie jest jakimś wyczynem, bo w Twoim wypadku wystarczyło najzwyczajniej znów powrócić do sportu.
Czasem brakuje Ci jednak obeznania z treningami, chcąc być zawodnikiem w czołówce, a masz predyspozycje, musisz lepiej planować trening. Za dużo mieszasz.
Czy chcę być zawodnikiem z czołówki? Czasem sobie o tym marzę, ale to czego naprawdę chcę to bycie szczęśliwym :) Takie mieszanie mi na chwilę obecną to gwarantuje dlatego mieszam :) Czy mam predyspozycje? Nie mi to oceniać, a nikt mi tego w oczy nie powiedział. Mam 24 lata, nigdy nie trenowałem na poważnie biegania. Biegam bo lubię i tak jest chyba ok :)
UsuńPozdrawiam :)
I to najważniejsze, że wiesz czego chcesz :-)
OdpowiedzUsuńChodziło mi nie o bieganie, ale o to, że zajmowałeś się jakimkolwiek sportem.
Życzę zatem dalszej wytrwałości i powodzenia. Za kilka lat pewnie już spokojnie wykręcisz niezłe wyniki w maratonie ;-)
Dziękuję :) Jeżeli też biegasz to liczę, że kiedyś spotkamy się na biegowych ścieżkach :) A co do wyników w maratonie to jak będzie regularność i cierpliwość to pewnie i wyniki zadowalające będą :) Nie ukrywam, że wyniki mnie nakręcają, ale nie są najważniejsze :)
UsuńGratuluję !!!
OdpowiedzUsuńEmocje które towarzyszą pierwszej wygranej są nie do opisania. Ja swojej pierwszej wygranej wygranej też nie zapomnę do końca życia chyba :)Życzę ci dalszych sukcesów. POWODZENIA :D