A może banan po treningu? |
Dzisiaj zdałem sobie sprawę, że rozpocząłem już 4. z 6 tydzień II fazy moich przygotowań do maratonu w Krakowie. A zatem już za 18 dni zacznie się 3. i najtrudniejsza część "preparacji". Wtedy właśnie planuję zastąpić spokojny, czwartkowy bieg sesją interwałową. Aczkolwiek to wszystko dopiero przede mną, a na dzisiaj miałem zaplanowany lekki rozruch na Chełmie i na zakończenie 10 x 100 metrów.
Pogoda była na tyle przyjemna (+3°C), że zrezygnowałem zarówno z kurtki jak i łapawic. Wciągnąłem zwykłe rękawiczki i chwilę po 8 wyruszyłem na trasę. Tak jak pisałem wczoraj, stan chodników nie powala, ale zawsze mogłoby być gorzej. Pierwszy kilometr pokonałem w 4:52, a na kolejnym urwałem jeszcze 2 sekundy. W okolicach BP musiałem zwolnić, bo tam ciężko było nawet ustalić czy biegnę jeszcze chodnikiem czy może już trawnikiem. Generalnie najgorzej biegło się do momentu kiedy całkowicie przemokły mi buty. Kiedy już stopy poczuły wodę, nie było sensu dalej uważać na kałuże czy śnieg. Najważniejsze było utrzymać równowagę, a poza tym można było mknąć "byle do przodu". Rozbieganie zajęło mi dzisiaj 53 minuty i 26 sekund. Przeleciałem w tym czasie 11 kilometrów, a więc nogi były gotowe na 2. część treningu, czyli przebieżki.
Dzisiaj nareszcie "moja bieżnia" była czarna. Nie było ani śniegu, ani lodu. Gorzej prezentowała się jedynie "strefa hamowania", ale przy zachowaniu odpowiedniej ostrożności bez problemu mogłem zrobić to co zaplanowałem. Pierwsza setka pokonana w 18 sekund, a więc 2 sekundy lepiej niż tydzień temu. Na takim dystansie to przepaść. Kolejnych 7 odcinków zajęło mi również 18 sekund. Przyspieszyłem, tak jak to mam w zwyczaju, w końcówce i dwie ostatnie setki pobiegłem po 00:17. A teraz zbieram manatki i lecę do Pępowa. Mam też nadzieję, że przez najbliższe tygodnie nie będę miał możliwości trenowania na Chełmie. A gdzie zamierzam biegać? Jak już będę wszystkiego pewien to wtedy napiszę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz