Na skróty

25 lutego 2013

Bieganie, a odtłuszczanie

   Jakiś czas temu Agnieszka Figarska z portalu Strefa Zdrowa i Urody zapytała mnie czy, jako osoba, która walczyła z nadwagą, nie podjąłbym się napisania kilku zdań na temat tego jak według mnie powinno się biegać, aby schudnąć. Nie jestem ani dietetykiem ani ekspertem, jednak z ochotą zgodziłem się podzielić swoją opinią. A oto artykuł, który wysłałem Agnieszce:
   Miałem napisać kilka zdań na temat tego jak powinno się biegać, aby pozbyć się zbędnego balastu. Otóż żaden ze mnie naukowiec, dlatego swoją wiedzę opieram głównie o własne doświadczenie i informacje z portali biegowych. Aczkolwiek nawet wśród Uczonych zdania są podzielone. Część twierdzi, że najlepsze są długie i spokojne biegi. Inni z kolei głoszą, że aby schudnąć trzeba biegać z dużą intensywnością. A co ja sądzę? Otóż wg mnie i jedni i drudzy mają rację. Wolny spokojny bieg sprawia, że więcej energii czerpiemy z tłuszczów. Jednak nie ulega wątpliwości, że intensywny wysiłek wymaga większego wydatku energetycznego.A co za tym idzie być może procentowo mniejsza ilość energii pochodzić będzie z tłuszczu, aczkolwiek całościowo tego tłuszczu spalimy więcej.
   Zatem można by było powiedzieć, że lepiej biegać ile sił w płucach jeżeli chcemy schudnąć. Jednak nic bardziej mylnego. Pamiętajmy, że im mocniejszy trening tym rzadziej powinien być stosowany. Nikt nie jest w stanie biegać z intensywnością 90% Hrmax godzinę dziennie siedem dni w tygodniu. Żaden organizm nie jest w stanie znieść takiego obciążenia i prędzej czy później się zbuntuje. Ponadto osoby, które walczą z "nadliczbowymi" kilogramami to w większości osoby, które często dopiero zaczynają swoją przygodę ze sportem lub do niej wracają po dłuższym okresie "wegetacji". Dlatego moim zdaniem wszyscy chcący pozbyć się zbędnego balastu powinni biegać spokojnym tempem, a więc takim, które pozwoli nam na swobodną rozmowę. Często określane jest ono "tempem konwersacyjnym". Może nie powinniśmy móc śpiewać podczas takiego biegu, ale rozmawiać jak najbardziej. Sam na swoich pierwszych treningach, nawet biegając w pojedynkę, próbowałem mówić sam do siebie, aby sprawdzić czy nie biegnę za szybko.
   Tak więc proponuję zostawić w domu stoper, pulsometr, GPS i wszystkie zbędne gadżety i po prostu wyjść pobiegać. A jak? Oto moje 4 wskazówki:
Po 1. nie za szybko - trening to nie kara, nie mamy się podczas niego skatować
Po 2. nie za wolno - mimo wszystko idziemy pobiegać więc pilnujmy, żeby nasz bieg nie zamienił się w marsz
Po 3. nie za długo - na wielogodzinne bieganie jeszcze przyjdzie pora, póki co jednorazowo od 30 do 60 minut powinno wystarczyć
Po 4. nie za krótko - 5 minut ruchu raczej nic nam nie da, im dłużej biegniemy tym większy udział w wydatku energetycznym mają tłuszcze dlatego starajmy się nie skracać naszego treningu poniżej tych wspomnianych przeze mnie 30 minut.
   Najlepiej kiedy kończąc trening na naszych twarzach promieniuje uśmiech, nogi i "płuca" twierdzą, że są wstanie przebiec drugie tyle, a głowa już się zastanawia gdzie można by pobiec następnym razem. Musimy zakochać się w bieganiu. Tylko to zagwarantuje nam sukces. Jeżeli dla kogoś bieganie to kara to niezależnie czy będzie biegał szybko, czy wolno - prędzej czy później z tego zrezygnuje. A przecież pokonywanie biegowych szlaków to najszybsza droga to pozbycia się "nadmiaru cyferek" na wadze.
 
Artykuł na stronie Strefa Zdrowia i Urody

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz