Czasu coraz mniej... |
Najważniejsza informacja jest taka, że kolejny tydzień treningów został zainaugurowany! A więc do ważnych startów coraz mniej czasu. Już za niecałe 4 tygodnie pierwszy i w zasadzie jedyny sprawdzian przed maratonem, a więc 8. Półmaraton Warszawski. Tak niewiele zostało do startu, a ja wciąż nie wiem czego od siebie wymagać podczas tego biegu. Jednak jestem pewien, że 24. marca, kiedy usłyszę wystrzał startera to ruszę do walki o konkretny wynik!
Jednak do tego czasu muszę zrealizować jeszcze kilka treningów. Dzisiaj wybrałem się na spokojne, 15-kilometrowe rozbieganie w I zakresie. Przyznam szczerze, że podczas pierwszych kilkuset metrów jedyna myśl jaka kołatała mi się w głowie to - "chłopie wracaj do domu". Jednak nie pierwszy raz przyszło mi się z nią mierzyć i dotychczas wszystkie te walki wygrałem. Nie inaczej było i dzisiaj. Nagrodą za te zwycięstwo był jeden z najbardziej przyjemnych treningów od jakiegoś czasu. Już od drugiego kilometra biegło mi się rewelacyjnie. Tym razem od początku zacząłem niezłym tempem. Z Chełmu wybiegłem po 19 minutach i 39 sekundach notując następujące czasy na kolejnych kilometrach: 4:59, 4:52, 4:55, 4:53.
Kurczę, świetnie by się prezentował na szyi... |
Trochę obawiałem się biegu przez ulicę Warszawską, gdzie nie ma chodnika. Aczkolwiek nawet jakby był zapewne nie nadawałby się do biegu :) Wciąż miałem w pamięci jak wyglądałem po biegu ulicą w niedzielę. Kierowcy dość często zapominają o możliwości zwolnienia celem oszczędzenia biegaczowi przykrego spotkania z błotem pośniegowym. Jednak tutaj miła niespodzianka. Nie, nie, nie zmieniła się mentalność kierowców, po prostu na drodze nie było żadnego błota, śniegu czy wody. Asfalt może i był mokry, jednak woda na nim nie stała.
W okolicach Jasienia spotkałem swojego, starego znajomego (od początku mojego biegania spotykam w tym samym miejscu Pana, który sprzedaje wiejskie jajka i ziemniaki), który zapytał mnie ile dzisiaj kilometrów. Kiedy poinformowałem go, że zamierzam przelecieć 15 tysiączków tylko zagwizdał z uznaniem :)
Dalej obiegłem dookoła Jasień i skierowałem się na ulicę Stolema, gdzie miałem okazję poćwiczyć zbieganie po śniegu. Następnie przez ulicę Cedrową i Warszawską wróciłem na Chełm, gdzie skierowałem się prosto do domu. Biegło mi się tak rewelacyjnie, że zamiast skończyć trening na nieco ponad 14 kilometrach postanowiłem "dobić" do 15-stki.
Ostatecznie wyszło 15 kilometrów i 33 metry. Zajęło mi to 1 godzinę 13 minut i 41 sekund. Średnie tempo wyniosło 4:54/km, a poziom endorfin podniósł się parokrotnie :) Miłego dnia wszystkim życzę :)
Ja jakiś wielkich planów nie mam na Półmaraton Warszawski. Mam zamiar wyrównać rekord z półmaratonu Św. Mikołajów (1:42) - wiadomo tam był teren i dystans niezbyt dobry do bicia rekordów. Tak więc w Warszawie sprawdzę jak realny stan. Warszawa trochę mnie przeraża pod względem liczby uczestników. Żeby nie wyszło że będę startował pół dnia :p
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga regularnie i przyznam, że zainspirował mnie Twój upór do tego żeby samemu ruszyć się z domu.
Bieganie pochłonęło mnie na tyle, że postanowiłem zapisać się na pierwsze w swoim życiu zawody. I tu pojawia się moje pytanie-prośba, Czy mógłbyś napisać coś o swoich pierwszych zawodach w których brałeś udział?
Z góry dziękuję i czekam na rychłą odpowiedź :)
Witam!
UsuńSuper, że spróbowałeś i Ci się spodobało! Co do zawodów to nie wiem czy czytałeś:
http://biegaczzpolnocy.blogspot.com/2012/11/moje-bieganie.html
Tam opisałem bardzo ogólnie swój pierwszy start - 5km w Biegu Politechniki. Aczkolwiek zaraz po nim wystartowałem w Gdyni w biegu na 10 kilometrów. Widziałem, że tam już będzie więcej ludzi, że będą to poważniejsze zawody. Zupełnie nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Na moje szczęście do Gdyni wybrałem się z kolegą, który bieganie zaczął nieco wcześniej i w Gdyni już startował. Dlatego o wszystko się go pytałem. Nawet o takie drobnostki jak to jak mam przyczepić chipa, jak mam umieścić numer startowy i gdzie. Gdzie znajdują się toalety, szatnia, biuro zawodów. Stojąc na starcie byłem maksymalnie podekscytowany. Chciałem już nie tylko dobiec do mety, chciałem złamać 50 minut! I to mi się udało. Kolega ostrzegał, żebym nie dał ponieść się tłumowi tylko pilnował swojego tempa i to mi się udało. 46:42 - rekord na 10km ustanowiony, a do tego jeszcze piękny medal. To było coś niesamowitego!
Naprawdę bardzo dobrze zrobiłeś, że się zapisałeś. Na pewno długo nie zapomnisz swojego pierwszego startu. Jak już będzie po wszystkim zdaj krótką relację jak poszło :)
Na pewno zdam relację, tylko, że może to potrwać bo zawody wypadają dopiero na 28 kwietnia.
UsuńDzięki za podrzucenie linka. Na pewno się z nim zapoznam :)
W razie czego mogę liczyć na Twoją radę?
Pisz śmiało. Jak tylko będę miał wiedzę to na pewno się nią podzielę :)
UsuńA ja już nie mogę się doczekać tych startów! Uwielbiam takie weekendowe wyjazdy na zawody :) Super wspominam Poznań, Warszawę i Toruń, a teraz przed nami kolejna Warszawa i Kraków!
OdpowiedzUsuństrasznie dużo robisz rozbiegań.. oczywiście one są potrzebne. Ale tysiączki czy choćby 400-setki bardzo się przydają. Przygotowujesz się do maratonu, a gdzie tempo? interwały? rytmów też mało no i siły.. powodzenia w dalszej pracy biegowej.
OdpowiedzUsuń