fot. lidzbarkwarminski.wm.pl/ |
Wczoraj dostałem kolejną porcję motywacji. Ogólnie otrzymałem już jej tyle, że powinno starczyć na długie, długie lata. Niemniej każda taka rzecz cieszy. To mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że blisko 2 lata temu podjąłem jak najbardziej słuszną decyzję o przewróceniu swojego życia do góry nogami.
A co tym razem? Sami zobaczcie co pojawiło się w Gazecie Lidzbarskiej - tygodniku wydawanym w miejscowości, z której pochodzę.
A jak w ogóle do tego doszło? Rok temu wysłałem do redakcji relację z I Biegu Urodzinowego, która spotkała się z pozytywnym odbiorem. Podobnie zrobiłem po ostatnim maratonie w Krakowie. W odpowiedzi dostałem maila, że na publikację relacji nie ma raczej szans, ale znajdzie się miejsce na krótki artykuł odnośnie mojej osoby, a dokładnie to na temat mojej pasji - biegania. I tym oto sposobem wyjąłem dzisiaj ze skrzynki (dostałem listem na pamiątkę) najświeższy numer Gazety Lidzbarskiej okraszony moją "facjatą" :)
Super
OdpowiedzUsuńSuper, aż ciężko uwierzyć, że ważyłeś 130 kg patrząc teraz na twoją sylwetkę:) Chciałbym kiedyś też wystartować i ukończyć maraton:) na razie mam za sobą 10 km w biegu europejskim w Gdyni i trenuję do kolejnego.
OdpowiedzUsuń