Niedzielny poranek był naprawdę koszmarny. Nie wyspałem się, do tego wstałem z kacem. I nie był on wcale spowodowany dużo ilością alkoholu spożytego dnia poprzedniego. Bo choć alkohol w sobotę się pojawił to jego ilość na pewno nie była wstanie wywołać jakichkolwiek objawów dnia kolejnego.
To z czym przyszło mi się mierzyć to był bardziej kac moralny. Nie od dzisiaj staram się promować zdrowy tryb życia, zdrową kuchnią. A tymczasem w sobotni wieczór jakbym o tym wszystkim zapomniał.
A na niedzielę miałem zaplanowany kolejny start. Tym razem miał to być bieg na 5 kilometrów rozgrywany w ramach Biegowego GP Dzielnic Gdańska. Tym razem jednak miałem mocne postanowienie, że ten start ma być okazją do zabawy. O rekordy nie walczę już od jakiegoś czasu. Jednak tym razem postanowiłem również zrezygnować z walki o miejsca, o wynik. Inaczej mówiąc - z jakiejkolwiek walki.

Z łóżka podniosłem się przed 6. Po zaledwie 5 godzinach snu. A i ten był przerywany, ale jakby mogło być inaczej skoro przyszła szwagierka kończyła 18 lat:) Czułem się fatalnie. Jednak mimo to wciągnąłem na nogi biegowe buty i wyszedłem na dwór. Była godzina 8:15.
Pierwsze kilometry to była walka z samym sobą. O to, żeby nie zrezygnować, żeby się nie poddać. Czułem jak wszystko w brzuchu mi się przewala. Chyba pierwszy raz pomyślałem, że owsianka z rana to nie był najlepszy pomysł. Mimo, że przed biegiem dwukrotnie odwiedziłem toaletę, przy Auchan musiałem zrobić kolejny wymuszony postój.

Na miejscu szybko odebrałem numer startowy i w momencie kiedy miałem już udać się potruchtać (start przewidziany był na godzinę 12) zadzwoniła Pati. Okazało się, że zrobiła mi niespodziankę i zamiast odsypiać nieprzespaną noc przyjechała wspierać mnie na zawodach. Oczywiście nie zapomniała również o aparacie - mogłem więc liczyć na kolejną, świetną fotorelację.
Wybraliśmy się więc razem do Lidla na jakieś małe śniadanie. I tutaj po raz kolejny okazało się, że mój żołądek nie doszedł jeszcze do siebie po wczorajszej wariacji. Trzy małe banany miały mi dawać o sobie znać przez cały bieg.
Chwilę przed 12 rozpocząłem coś na wzór rozgrzewki. Dlaczego piszę "coś na wzór rozgrzewki"? A no bo kolana i ogólnie nogi były w fatalnym stanie. Sobotnia piętnastka mocno dała mi w kość. Ale co tam. Dzisiaj nastawienie było zupełnie inne, pozytywne, humor dopisywał więc nawet jakiekolwiek bóle nie były w stanie tego zepsuć.

Starałem się jednak utrzymywać tempo. Ale nie XX:XX/km tylko takie tempo które nie będzie zbyt forsowne, które pozwoli mi porobić głupie miny do obiektywu. W związku z tym, że biegaliśmy 5 pętli Pati i Canon mili okazję się wyszaleć do woli.
Przed samą metą dogoniłem starszego Pana, którego kojarzę z innych zawodów. Uznałem, że miło będzie razem wpaść na metę. Taki pozytywny akcent na zakończenie świetnych zawodów. Było ekstra! Jako podsumowanie powiem, że z czasem "dobrym" uzyskałem miejsce"dobre" :) Bo tak naprawdę tego dnia każde miejsce byłoby dobre :) I nie wiem czy uwierzycie, ale dostałem nagrodę! Do domu wróciłem z pamiątkową koszulką, którą udało mi się wygrać w losowaniu.
Mogę szczerze powiedzieć - odzyskałem radość z biegania. Tę radość, której mi nieco brakowało w ostatnich tygodniach. Nieco biegowo się pogubiłem Trochę zatarło mi się to co jest naprawdę ważne sporcie. Wszystkim powtarzałem, że należy cieszyć się przede wszystkim samym biegiem, a sam o tym zapomniałem. Jednak teraz wszystko już jest ok :)
A jak zaczyna się układać to wszystko na raz - dzisiaj przyszły moje nowe biegowe buty, które dostałem do testów. Tym razem są to MR890RB. Tak więc niedługo rozpocznę kolejną przygodę z firmą New Balance. W poprzednich NB zrobiłem 1999 kilometrów. Oby i te okazały się równie wytrzymałe :)
Częściej z taką radochą na twarzy powinieneś biegać ;)
OdpowiedzUsuń