Na skróty

30 maja 2013

Mały błądzi po Kaszubach

Kciuk w górze - już po wszystkim :)
   Ależ dzisiaj byłem spragniony kilometrów. Wstałem rano, a w mojej głowie kołatała tylko jedna myśl - iść pobiegać. Za oknem piękna pogoda - słońce, bezchmurne niebo i kilkanaście stopni na plusie. W związku z tym, że planowałem wybrać się na uroczystości z okazji Bożego Ciała, musiałem być w Pępowie nie później niż o 10. Natomiast w związku z fantastycznym humorem postanowiłem przelecieć się nową trasą.
   Około 6:30 zacząłem wielkie pakowanie. Musiałem zabrać ubrania na zmianę oraz kilka innych rzeczy, więc czekał mnie bieg z plecakiem. A muszę Wam powiedzieć, że nie cierpię biegać z dodatkowym balastem.

29 maja 2013

Trójmiasto zostało zdobyte w całości!

   Dzisiaj ponownie musiałem stawić się na uczelni z samego rana. A nie zamierzałem odpuszczać treningu. Nie bardzo chciałem się też zrywać w środku nocy. Tak więc jedyne co mi pozostało to - kolejny Bieg po wiedzę. W ostatnich tygodniach biegłem z Pępowa do Sopotu oraz do Gdyni. Można więc rzec, iż dzisiaj zakończyłem cykl biegiem z Pępowa do Gdańska. Trójmiasto zostało zdobyte w całości.
   Pobudka nieco wcześniej niż normalnie - około 4:30. Owsianka, kawa, komputer i około 6:30 można zacząć "zbrojenie". W związku z niezbyt wysokimi ostatnio temperaturami po raz kolejny wciągnąłem na siebie lonsleeve'a zamiast koszulki. Jeszcze tylko Specjalna Kawa dla Specjalnej Osoby i w drogę!

28 maja 2013

Biegiem przez Pojezierze Kaszubskie

   Już dawno nie byłem tak, mówiąc kolokwialnie, napalony na trening. Wstałem chwilę przed 5, wyjrzałem za okno i co zobaczyłem? Chmury, wiatr. Aura bardziej przypominała późną jesień niż wiosnę. Ale nic nie było w stanie zepsuć mi fantastycznego humoru. Nawet owsianka, mimo że przyrządzona według tej samej niezmiennej receptury, smakowała jakoś inaczej, lepiej. I syciła jakoś tak bardziej niż zawsze.
   Nadrobiłem nieco zaległości z ostatnich dni. Po 7 poleciałem przygotować Pati kawę i wskoczyłem w nowe biegowe buty. Już nie mogłem się doczekać kiedy wyruszę na trasę, dlatego nie odwlekałem w czasie momentu startu i gdy tylko Pati cyknęła kilka fotek ruszyłem przed siebie.

27 maja 2013

Odzyskać radość z biegania - Biegowe GP Dzielnic Gdańska: Wrzeszcz Dolny

   Niedzielny poranek był naprawdę koszmarny. Nie wyspałem się, do tego wstałem z kacem. I nie był on wcale spowodowany dużo ilością alkoholu spożytego dnia poprzedniego. Bo choć alkohol w sobotę się pojawił to jego ilość na pewno nie była wstanie wywołać jakichkolwiek objawów dnia kolejnego.
   To z czym przyszło mi się mierzyć to był bardziej kac moralny. Nie od dzisiaj staram się promować zdrowy tryb życia, zdrową kuchnią. A tymczasem w sobotni wieczór jakbym o tym wszystkim zapomniał.
   Ponadto w głowie wciąż miałem zawody w Luzinie i te rozczarowanie.

Z podciętymi skrzydłami - II Kaszubska Piętnastka

   Od razu, na samym początku chcę powiedzieć jedno - o sobocie 25.05.2013 chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Nie był to wybietnie mój dzień. A kto jest temu winien? Ja sam! A oto jak to wszystko wyglądało.
   W Luzinie miałem wystartować po raz pierwszy w swoim życiu na dystansie 15 kilometrów. Dystans wydawał się być bardzo przyjemny. Nie przepadam na dyszkami, które są, dla mnie, zdecydowanie za szybkie. Półmaraton to chyba mój ulubiony dystans, a takie 15 kilometrów wydawało się czymś podobnym. Tym bardziej, że teren pofałdowany, a więc tempo biegu nie zapowiadało się na niż podczas połówki.

23 maja 2013

II Bieg po wiedzę - Kaszubska Trzydziestka

   Kolejny czwartek, kolejne zajęcia laboratoryjne w terenie i kolejna szansa na przetarcie ciekawych, biegowych szlaków. Kiedy tylko dowiedziałem się, że zajęcia odbędą się poza uczelnią nie miałem wątpliwości, że chcę na nie pobiec. Tych nie było też kiedy dostałem informację, że odbędą się nie w Sopocie, jak ostatnio, ale w Gdyni. Wątpliwości pojawiły się dopiero kiedy sprawdziłem na mapie odległość dzielącą Pępowo i peron SKM Gdynia Grabówek - około 29 kilometrów. Sporo jak na bieganie w tygodniu. Szczególnie mając w perspektywie zawody w weekend. Jakby tego było mało - na miejscu musiałem być o 7:55. 
   Ostatecznie wygrał... nie, nie zdrowy rozsądek. Wygrał ciekawski charakter. Chciałem przebiec się trasą, którą nigdy do tej pory nie latałem. Miałem biec przez Wielki Kack, a więc dzielnicę, gdzie mieszka Maniek. On również planował dzisiaj trening i dał się namówić na wspólny bieg.

22 maja 2013

Rodzinny bieg o świcie

Ktoś tu "wali z pięty" :) (fot. gdyniasport.pl)
   Teraz, kiedy piszę tego posta, jest godzina 13:13 i wierzcie bądź nie, ale od ponad 10 godzin jestem na nogach. Znam kilka osób, które potrafią spędzić w łóżku po 14 godzin, a więc mogłyby już ponownie pakować się w pościel. No ale to skrajności - takie same zresztą jak moje dzisiejsze wstawanie o 3. A jak to się w ogóle stało, że wstałem o godzinie, o której nie tak dawno jeszcze się nie kładłem?
   Powiem krótko - uczelnia. Zajęcia na rano połączone z niechęcią do wieczornego biegania i tak jakoś wyszło. Miałem co prawda budzik ustawiony na godzinę 4, ale jakoś tak przebudziłem się o 3, skorzystałem z toalety, pokręciłem się trochę w łóżku i 30 minut później uznałem, że nie ma sensu tak leżeć.

21 maja 2013

Gdańska Szesnastka

Nieraz padamy z wycieńczenia...
   Otwieram oczy, za oknem widno. Wyciągam rękę po telefon, żeby sprawdzić godzinę - 4:50. Mógłbym jeszcze pospać parę minut - nie, nie dlatego, że jestem senny, ale wiem, że jak będę podnosił się ciągle o kilka minut wcześniej niż zakładałem to niedługo może się okazać, że znowu będę wstawał przed 4.
   Ostatecznie jednak podniosłem się bez podejmowania walki z samym sobą o dodatkowy sen. Garnek, mleko, owsianka, gaz - teraz mogę iść spokojnie się ogarniać. Po poniedziałkowej przerwie miałem ogromną ochotę na dzisiejszy trening. Jednak widząc niebo pokryte w 100% chmurami oraz padający deszcz jakoś tak mój zapał nieco zmalał. Choć muszę przyznać, że perspektywa biegania w deszczu zawsze mocno mnie kusiła.

20 maja 2013

Podium w debiucie, debiut na podium! Bieg Górski na Wieżycę 2013

   No i mogę dopisać kolejny punkt w swoim biegowym CV, a mianowicie - bieg górski! Może nie był to Badwater Ultramarathon, czy Bieg 7 Dolin. Nie zdobyłem Mount Blanc ani Śnieżki. Ale, kurczę, ukończyłem Bieg na Wieżycę. Wbiegłem na górę zwaną Kaszubskim Olimpem! I to nawet dwukrotnie! Nie, nie, nie bredzę ze zmęczenia - musiałem, wraz ze 199 innymi biegaczami i biegaczkami, dwa razy wbiec na Wieżycę. I wiecie co? To było nic w porównaniu z tym co czekało na nas później. Ale pozwólcie, że zacznę od początku, czyli od rana.

18 maja 2013

Sobotnie wodzenie na pokuszenie

   Dzisiejszego posta zacznę w sposób inny niż zazwyczaj. Dlaczego? A no bo i dzień jest wyjątkowy. Na 18. dzień maja przypadają urodziny, rzecz jasna osiemnaste, mojej Mamy i dlatego chciałbym Ci Mamo życzyć wszystkiego co najlepsze. Przede wszystkim dużo zdrowia i mnóstwo szczęścia. A Wam wszystkim, którzy czytają moje wypociny, zdradzę, że moja Mama... zaczęła biegać :) Także trzymajcie za nią kciuki, tak jak i ja trzymam!
   A pozwólcie, że wrócę do swojego szurania. Poranek powitałem na Chełmie, a więc czekał mnie w końcu, po kilku dniach, trening "na własnych śmieciach". Aczkolwiek jeszcze podczas jedzenia owsianki nie było to takie pewne. Powód? Nie jeden, ale dwa! A dokładnie to ParkRun oraz BBL. Tak dawno nie było mnie na żadnej z tych akcji, że naprawdę miałem problem, aby dzisiaj po raz kolejny z nich zrezygnować :) Musiałem jednak to zrobić. Jutro mam zaplanowany start w Szymbarku (Bieg Górski na Wieżycę), w związku z tym wolałem zrobić spokojne 11 kilometrów i zakończyć je kilkoma przebieżkami.

17 maja 2013

Gazeta Lidzbarska: Biegacz z Północy

fot. lidzbarkwarminski.wm.pl/
   Wczoraj dostałem kolejną porcję motywacji. Ogólnie otrzymałem już jej tyle, że powinno starczyć na długie, długie lata. Niemniej każda taka rzecz cieszy. To mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że blisko 2 lata temu podjąłem jak najbardziej słuszną decyzję o przewróceniu swojego życia do góry nogami. 
   A co tym razem? Sami zobaczcie co pojawiło się w Gazecie Lidzbarskiej - tygodniku wydawanym w miejscowości, z której pochodzę.
   A jak w ogóle do tego doszło? Rok temu wysłałem do redakcji relację z I Biegu Urodzinowego, która spotkała się z pozytywnym odbiorem. Podobnie zrobiłem po ostatnim maratonie w Krakowie. W odpowiedzi dostałem maila, że na publikację relacji nie ma raczej szans, ale znajdzie się miejsce na krótki artykuł odnośnie mojej osoby, a dokładnie to na temat mojej pasji - biegania. I tym oto sposobem wyjąłem dzisiaj ze skrzynki (dostałem listem na pamiątkę) najświeższy numer Gazety Lidzbarskiej okraszony moją "facjatą" :)

16 maja 2013

Bieg po wiedzę

   Czwartek... W końcowym etapie przygotowań do maratonu w Krakowie był to dzień kiedy przeprowadzałem najtrudniejsze sesje treningowe. Kilkukrotnie były to interwały. Raz, jeżeli dobrze pamiętam, w ramach czwartkowego treningu poleciałem III zakres. A teraz - w okresie pomiędzy jednymi maratońskimi przygotowaniami a drugimi? Przyznam szczerze, że ani nie czułem potrzeby, ani nie miałem ochoty męczyć się specjalnie. W dodatku w weekend czekają mnie zawody - warto byłoby stanąć na starcie będąc w miarę świeżym. No i z takich to oto powodów pomyślałem, że zrobię dzisiaj spokojnych kilkanaście kilometrów.

15 maja 2013

Biegiem przez Pomorze

   Ostatnio wspominałem o akcji "Pomorze Biega". Dzisiaj postanowiłem pokazać, że okolice Gdańska to naprawdę świetne tereny do biegania. Zrobiłem sobie małą wycieczkę krajoznawczą po pobliskich terenach.
   Koło 8 wskoczyłem w czarno - żółte szerszenie Adidasa, zgłosiłem się po buziak, na drogę, od Ukochanej i pomknąłem przed siebie. Z Pępowa skierowałem się w stronę Leźna, jednak do samego Leźna nie dobiegłem. Tuż przed odbiłem w stronę Czapli, a tam, zamiast skierować się, jak zawsze, w stronę Gdańska poleciałem w kierunku Rębiechowa.
   Kolejne skrzyżowanie i kolejny nie(trudny) wybór - Bysewo, Barniewice, Banino. Bez zawahania wybrałem to ostatnie. Szczerze przyznam, że dzisiejszą trasę zaplanowałem już skoro świt. Ale wiadomo jak to jest z tymi moim "trasowymi" planami - co krzyżówka to rozterka czy biec tak jak wymyśliłem przed treningiem czy może wprowadzić drobne modyfikacje.

Półmaratońskie, wtorkowe złote myśli - Biegacze w służbie kierowcom?

   Wtorek, a więc dla mnie, tak naprawdę, pierwszy dzień tygodnia. Oczywiście tego biegowego tygodnia. Po poniedziałkowej regeneracji we wtorek zawsze mam wielką ochotę na bieganie. No może prawie zawsze. Niemniej w ten wtorek właśnie takową miałem. Już z samego rana, zajadając się owsem, napisałem na fanpage'u, że planuję przebiec spokojne 15 kilometrów. Piętnastka, a wiec trasa Chełm - Jasień - Chełm. I pewnie bym tak zrobił gdyby nie fakt, że sprawiłoby to, że kolejny dzień nie widziałbym się z Pati. To była chwila. Pomyślałem - Pępowo... Po chwili już zgrywałem na dysk materiały niezbędne do pracy, pakowałem  II śniadanie w plecak i byłem gotowy do drogi.

13 maja 2013

"Pomorze Biega" - zacznij i Ty!

   W ostatnim czasie głośno zrobiło się o akcji "Pomorze Biega" zorganizowanej przez Radio Gdańsk. Jako, że idea bardzo słuszna, w końcu chodzi o promowanie biegania i ogólnie aktywności fizycznej, postanowiłem zachęcić wszystkich biegaczy (obecnych i tych przyszłych), do dołączenia się do akcji. Być może ktoś właśnie zaczyna swoją przygodę z bieganiem albo chciałby ją zacząć, ale nie za bardzo wie jak. A może w naszej biegowej rodzinie znajdzie się ktoś szukający towarzystwa, wyzwania lub po prostu - dobrej zabawy.

12 maja 2013

Połówka przy weekendzie być musi!

Wczoraj, po takim śniadaniu, była moc :)
   Pod wieloma sklepami w Polsce można usłyszeć, że skoro weekend to trzeba "machnąć jakąś połówkę". I ja w gruncie rzeczy całkowicie się z tym zgadzam. Podobnie jak owi, okołosklepowi, "smakosze" uważam, że "weekend bez połówki to weekend stracony". Dlatego dzisiaj w planach miałem właśnie połówkę, a dokładnie 21 kilometrów i 97,5 metra. Trasa? Z racji tego, że byłem na noc u Pati, trasa była oczywista - Pępowo - Chełm.
   Wyruszyłem około 8 od razu bardzo się zdziwiłem. Poza kolanami nic mnie nie bolało. Wczorajsza dyszka w Gdyni nie odcisnęła większego piętna na moim organizmie. Naprawdę czułem się dzisiaj rewelacyjnie. Kiedy Gremlin pokazał czas po pierwszym kilometrze myślałem, że ma problemy z satelitami - 4:46. Kolejny tysiączek kilka sekund wolniej, ale to ciągle był czas sporo poniżej 5 minut. A to wszystko przy bardzo niskim tętnie - poniżej 130 bpm.

Życiówka z zaskoczenia - Bieg Europejski 2013

   Niedzielne zawody w Gdyni to miała być mocna dycha, okazja do przetestowania nowych butów oraz przede wszystkim dobra zabawa. Nie nastawiałem się na żadną walkę o rekordy. Nie łudziłem się, że po raz kolejny poprawię życiówkę. Bo niby jakie miałem ku temu podstawy? Przed dwoma tygodniami walczyłem w maratonie. Z Krakowa, poza życiówką, przywiozłem problemy z kolanami. Następnie, zamiast skupić się na dojściu do pełni zdrowia, poleciałem połówkę w Grudziądzu. Nie odpuściłem też żadnego treningu w ostatnim tygodniu. Wolno, bo wolno, ale biegałem. I tak właściwie do Gdyni jechałem bez żadnych planów wynikowych. W ciemno brałem czas poniżej 40 minut. A jak wyszło? No cóż...

10 maja 2013

Mój pierwszy raz - serce mocniej zabiło

Zamknąłem oczy i czułem, że frunę...
   Kolejny piątek i kolejny raz wyłamuję się ze schematu. Ten bowiem zakłada, że piątki mam wolne. Jednakże, w związku z jutrzejszym startem w Gdyni, nieco zmieniłem rozkład treningów w tygodniu. Wolne miałem wczoraj, a na dzisiaj zaplanowałem spokojne 11 kilometrów i kilka przebieżek. Jednak zarówno pierwsza jak i druga część treningu miała dodatkowe cele. Jeżeli chodzi o 11stkę to zamierzałem przebiec ją w taki sposób, żeby nie odczuwać żadnego bólu. Szczególnie z tyłu kolan, gdzie ponaciągałem sobie mięśnie/więzadła czy cokolwiek innego się znajduje. Natomiast przebieżki... cóż to były coś na co czekałem już od środy. I to czekałem z wytęsknieniem. To właśnie podczas tych kilku setek pod blokiem miałem po raz pierwszy polatać w swoich nowych kapciach spod znaku łyżwy.

9 maja 2013

Jak złamałem popularną "trójkę" w maratonie

   Sporo osób zastanawia się zapewne jak trenować, żeby złamać 3 godziny w maratonie. Od razu, szczerze powiem, że nie mam  specjalnego pojęcia jak powinno się to robić prawidłowo. Trochę poczytałem o treningach różnych osób: biegaczy - amatorów, zawodowców, trenerów. Jednak do walki z "trójką" nie zastosowałem niczyjego schematu ani planu. 
   Nie jestem trenerem i dlatego nie mam zamiaru się tutaj wymądrzać ani nikomu mówić jak ma biegać. Jedyne co mogę to napisać jak wyglądał mój trening do krakowskiego maratonu. Tak więc nie przedłużając...

8 maja 2013

Małe Małego eksperymenty

   Trochę miałem wczoraj na głowie, dlatego nie zdążyłem nic napisać na blogu, ale to chyba nawet i dobrze. W ostatnim czasie jest u mnie nieco spokojniej. Wciąż nie rozpocząłem żadnego planu treningowego, a w związku z problemami zdrowotnymi nie biegam żadnych mocniejszych treningów.
   Wczoraj zacząłem kolejny już tydzień z bieganiem. I to zacząłem go całkiem przyzwoicie. Po 2 kolejnych wtorkach, podczas których latałem po 11 kilometrów, tym razem wybrałem się na 15stkę, Chełm - Jasień - Chełm.
  

5 maja 2013

Biegowy ekshibicjonizm

Śniadanie na tarasie i "kubeczek",
a w nim zelený čaj
   Wczoraj, po powrocie z Grudziądza, nie biegałem. Pogoda wręcz zachęcała do ruchu, jednak potrzebowałem odpoczynku jak ryba wody. Dlatego też, bez żadnych wyrzutów, zrobiłem sobie wolne. A jak najlepiej spędzać wolny czas? Wiadomo - z Ukochaną. Tak więc wieczorem wylądowałem w Pępowie i to właśnie tam przywitał mnie niedzielny poranek.
   A ten, trzeba uczciwie przyznać, był wyjątkowo słoneczny. Temperatura około 15 stopni, czyste niebo i delikatny, chłodzący wiaterek. Czy można sobie wyobrazić lepszą aurę do biegania? Szczerze wątpię. 
   Majówkowanie, grillowanie, bieganie - wszystko to sprawiło, że mimo iż położyłem się wcześniej niż zwykle, wstałem dopiero chwilę po 6. Piszę dopiero, bo niezwykle rzadko zdarza mi się spać do tej godziny. Jak zawsze wciągnąłem owsiankę, przestudiowałem forum. W związku z późniejszą pobudką, trening rozpocząłem z lekkim poślizgiem - około 8:30.
   Wciągnąłem na siebie najnowszy element biegowej garderoby - białą koszulkę, którą przywiozłem z Grudziądza, i ruszyłem w stronę Miszewa. Zacząłem spokojnie - 5:05/km. Kolana wciąż jeszcze odczuwają ostatnie starty. Choć muszę przyznać - spodziewałem się, że będzie gorzej. Odbiegając nieco od tematu napiszę, że kuracja lodowa powinna przynieść wymierne efekty i rozwiązać moje problemy w niedługim czasie.

3 maja 2013

I Półmaraton Śladami Bronka Malinowskiego Grudziądz - Rulewo

   Początek maja był dość zabiegany. I to zarówno pod względem sportowym jak i czasowym. Od trzech dni nie napisałem żadnego posta, jednak jak nie trudno się domyśleć - nie zaniedbałem w tym czasie biegania. Biegałem, jasne, że biegałem. Kto wie nawet czy nie za dużo. W końcu od maratonu minęło zaledwie kilka dni. Aczkolwiek nie ma co gdybać - na początek majówki zrobiłem sobie luźne rozbieganie w okolicach Pępowa. Najpierw poleciałem do Rębiechowa, następnie odbiłem w stronę Banina, Miszewa, aby ostatecznie po 11 kilometrach i 545 metrach znaleźć się ponownie u Pati. Tempo 5:45/km mówi wszystko o intensywności tego biegu.