No i w końcu nadeszła chwila kiedy mogę powiedzieć - udało się! Dałem radę zrealizować wszystkie treningi interwałowe jakie miałem zaplanowane na czas pobytu za granicą. Mało tego - wszystkie je przeprowadziłem na stadionie, a jak wielokrotnie wspominałem - nienawidzę biegać w kółko. Czuję się wtedy trochę jak chomik, co odbija się na psychice - gorzej idzie mi trzymanie tempa i w ogóle gorzej znoszę trening. Dlatego tym bardziej jestem zadowolony, że mimo wszystko, tak jak chciałem zrobiłem 4 treningi interwałowe - tydzień po tygodniu! A jak wyglądał ten ostatni? Otóż nieco inaczej niż 3 poprzednie...
Po pierwsze pobudka. Mimo faktu, że miałem nastawiony budzik na 3:30 to z łóżka wyszedłem już... po 2. Tak, tak - to nie pomyłka. Mając w planach minimum 2-godzinny trening musiałem zacząć go nieco wcześniej, a chciałem jeszcze sprawdzić parę rzeczy, więc postanowiłem wykorzystać fakt, że się obudziłem nieco wcześniej.