No i stało się! Mam już za sobą ostatni trening w Gdańsku. Teraz tylko sobotni rozruch i coś na co czekałem od długiego czasu - start w krakowskim maratonie! W ramach przygotowań do tych zawodów pokonałem podczas treningów ponad 2 tysiące kilometrów, na biegowe trasy wyszedłem ponad 100-krotnie i spędziłem na nich przeszło 140 godzin. A przecież samo bieganie to tylko część treningu. Do tego dochodzi jeszcze rozciąganie, ćwiczenia siłowe. Ogólnie podsumowując poświęciłem całkiem sporo czasu i energii temu startowi. I mimo, że nie wiem czy uda się osiągnąć satysfakcjonujący rezultat, wiem jedno - było warto. Dzięki temu treningowi dzisiaj jestem nie tylko lepszym biegaczem, ale wydaje mi się, że również lepszym człowiekiem. Na pewno bardziej zdyscyplinowanym i poukładanym.
Dzisiaj, na zakończenie przygotowań, zaprosiłem siostrę na wspólny trening i razem przetruchtaliśmy trasę Chełm - Jasień - Chełm. Przez całą drogę rozmawialiśmy tylko i wyłącznie o niedzieli. Jaką obrać taktykę, jaka będzie pogoda, trzymać równe tempo od początku do końca, czy może lepiej wolniej zacząć i przyspieszyć po połowie... Tematów do dyskusji nie brakowało. A i tempo sprzyjało konwersacji, bowiem każdy kolejny kilometr zajmował nam średnio 5 minut i 2 sekundy.
Pochłonięci rozmową, nawet nie zorientowaliśmy się kiedy znowu wylądowaliśmy pod domem. Kiedy wciskałem STOP Gremlin wskazywał 15. kilometr i 586. metr. Na zakończenie, po raz kolejny w tym tygodniu, zrobiłem jeszcze pięć przebieżek na dystansie 100 metrów. Pierwsze 4 poleciałem w 17 sekund, a ostatnią o sekundę szybciej.
A po treningu pora się spakować. No i właśnie co powinienem ze sobą wziąć? Postaram się stworzyć tutaj krótką listę rzeczy, które jako biegacz, zamierzam umieścić w swojej torbie. I tak oto, do Krakowa, zabieram:
1. Buty - ja biorę dwie pary. Nie podjąłem jeszcze decyzji, w których pobiegnę i wolę mieć do ostatniej chwili możliwość wyboru
2. Strój - poza koszulką i spodenkami, w których pobiegnę, zabieram ze sobą jeszcze jedną koszulkę i spodenki na sobotni rozruch. Ponadto nie mogę zapomnieć o opaskach kompresyjnych, skarpetkach biegowych, bieliźnie. W torbie też znajdzie się na pewno miejsce na dresy, czapkę z daszkiem, rękawiczki. Pogoda może być różna, dlatego warto też mieć ze sobą coś lekkiego, chroniącego przed wiatrem i deszczem - to pozwoli utrzymać odpowiednią temperaturę mięśni przed startem. Na drogę wciągnę na siebie również skarpety kompresyjne - tzw recovery socks, które, jak zapewnia producent, są: "Idealne do regeneracji po wysiłku oraz w czasie długich lotów, czy jazdy samochodem"
3. Dokumenty - często, aby odebrać numer startowy potrzebna jest karta zgłoszeniowa. W Krakowie takowej nie ma, ale trzeba mieć ze sobą dowód osobisty, a w przypadku studentów ważna jest również legitymacja - ta przyda się nie tyle przy odbiorze pakietów co w komunikacji miejskiej. Nie ma sensu przepłacać :)
4. Okulary - jeżeli w niedzielę będzie bezchmurne niebo to warto mieć ze sobą okulary przeciwsłoneczne.
5. Agrafki - już parokrotnie zdarzało mi się brać udział na biegach, gdzie albo nie było w ogóle agrafek albo było ich za mało (po 2,3) albo były dość "specyficzne" (bo jak inaczej nazwać agrafkę wielkości małego palca). Dużo nie ważą, a pozwolą uniknąć stresu.
6. Jedzenie - dla tych, którzy korzystają z żeli podczas biegu, na pewno istotną kwestią jest spakowanie swoich, sprawdzonych specyfików. Ja w czasie maratonu zamierzam konsumować smakołyki z mijanych punktów odżywczych - zapewne postawię na to co sprawdzone, czyli na banany. Niemniej zamierzam zabrać ze sobą jedzenie, aby przygotować sobie swoją poranną owsiankę. Ktoś może powiedzieć, że wszystko można kupić na miejscu, ale mając w pamięci rewolucje żołądkowe podczas wyjazdu do Niemiec, wolę nie kombinować i postawić na to co znam.
7. Gremlin - niektórzy polegają na oznaczeniach trasy umieszczonych przez organizatorów i na ich podstawie, wraz z pomocą zegarka, ustalają swoje tempo. Ja jednak wolę wrzucić na rękę mojego nieodłączonego przyjaciela - Gremlina.
7. Gremlin - niektórzy polegają na oznaczeniach trasy umieszczonych przez organizatorów i na ich podstawie, wraz z pomocą zegarka, ustalają swoje tempo. Ja jednak wolę wrzucić na rękę mojego nieodłączonego przyjaciela - Gremlina.
Ponadto nie należy zapominać o rzeczach, które każdy powinien ze sobą mieć podczas wyjazdów, jak np. kosmetyki, klapki, ręcznik, ubrania, bielizna itd. Na swojej liście starałem się umieścić tylko to o czym nie powinni zapomnieć maratończycy (także Ci przyszli!). Pozdrawiam i do zobaczenia w Krakowie!
PS: Jeżeli macie jakieś pomysły co jeszcze powinno się znaleźć na liście rzeczy do zabrania na maraton to piszcie - będę sukcesywnie ją uzupełniał. Razem na pewno o niczym nie zapomnimy, a przy okazji pomożemy innym.
Ja wziąłbym jeszcze na Twoim miejscu jakąś maść przeciwzapalną/przeciwbólową. Lepiej nie krakać, ale różnie bywa, a latanie po aptekach w ostatniej chwili może nie być przyjemne :) Takie dmuchanie na zimne... Mam nadzieję że nie będzie potrzebna.
OdpowiedzUsuńFaktycznie! Trafna uwaga :) Na liście nie mam, ale w plecaku mam i Dip Rilif i Diclacl Lipogel :) A także ogólnie krem do rąk - wysuszona i popękana skóra jest u mnie na porządku dziennym, a nie chcę biec z zakrwawionymi dłońmi :)
Usuń