Sezon 2013, de facto dla mnie bardzo udany, powoli dobiega końca. Niektórzy pewnie mają w planach jakieś starty. Ja jednak do tej grupy się nie zaliczam. Przynajmniej jeżeli chodzi o starty na poważnie, takie gdzie chciałbym o coś powalczyć. Pojawię się jeszcze na pewno w Gdyni, być może, jeżeli czas i finanse pozwolą, pojedziemy z Patrycją do Sztumu bądź Torunia. Jednak wszystko to już w ramach zabawy. Ściganie w sezonie 2013 zakończyłem w ubiegłym miesiącu, a myślami już jestem przy sezonie 2014.
No właśnie, skoro mowa o nowym sezonie, to trzeba pomyśleć o nowych celach. Wiadomo, że mając jasno określony cel o wiele łatwiej się trenuje.
Pierwotnie postanowiłem, że w roku 2014 odpuszczę biegi maratońskie i skupię się na krótszych dystansach. Uwielbiam treningi pod królewski dystans - długie wybiegania, biegi w tempie maratońskim itd. Pomyślałem jednak, że warto by było nie kierować się własnymi upodobaniami, ale logiką. Skoro w maratonie liczy się głównie wytrzymałość, która przychodzi z wiekiem, a na krótszych dystansach liczy się przede wszystkim szybkość, która zanika z wiekiem, może warto byłoby popracować stricte nad życiówkami na krótszych dystansach?
I tak by zapewne było gdyby nie mail, jaki otrzymałem 31. października. Najważniejsza jego część brzmiała następująco:
"Congratulations!
Dear Michal Sawicz,
We are delighted to be able to inform you that you were selected to participate in the 41st BMW BERLIN-MARATHON 2014!"
I w tym momencie wszystkie plany wzięły w łeb. No bo jak mógłbym nie skorzystać z okazji skoro mnie wylosowano? Odprawiono z kwitkiem blisko 35 tysięcy ludzi, a mi dano szanse. Dano mi szanse na kolejny wspaniały wyjazd z moją, wtedy już nie Narzeczoną, a Żoną :) Na fantastyczny, świetnie zorganizowany bieg ulicami najfajniejszego miasta w jakim kiedykolwiek byłem. A do tego cała ta oprawa, kibice... No nie mogłem ot tak po prostu zignorować tego maila.
I tak właśnie znalazłem się na liście startowej 41. BMW Berlin Marathon. Uznałem jednak, że skoro i tak wracam do maratonów, to warto powtórzyć plan z sezonu 2013. A więc maraton wiosną i maraton jesienią. Oba poprzedzone biegami półmaratońskimi. Jesienny maraton załatwiony, pozostał więc wybór głównej imprezy na wiosnę i dwóch połówek. Odnośnie tych drugich mogę jedynie powiedzieć, że wciąż trwa dogrywanie szczegółów. Kiedy tylko będę miał pewne informacje i najlepiej, przydzielone numery startowe, na pewno napiszę na blogu.
Mam już za to numer startowy na wiosenny maraton. W pierwszej części roku nie zamierzamy wyjeżdżać z Patrycją poza granice kraju. Ponadto mamy dość napięty harmonogram w związku z prywatnymi sprawami, dlatego zależało mi, żeby maraton odbywał się dość szybko. Dlatego dość szybko upadł pomysł z Krakowem. W roku 2014 zawitamy w... Łodzi!
A więc podsumowując ten długi post - cele na sezon 2014 prezentują się następująco:
13.04 - Łódź Maraton Dbam o Zdrowie
28.09 - BMW Berlin Marathon
Mam nadzieję, że będzie to równie udany rok jak ten obecny. Do zobaczenia na biegowych trasach!
No to znamy Twoje plany, teraz pora na cele. A cele to określone czasy/miejsca, dawaj śmiało, ciekaw jestem jak bardzo ambitnie sobie zawiesisz poprzeczkę!:)
OdpowiedzUsuńCiężko na razie mówić o celach. To co mnie interesuje to 80 minut w połówce i 2:50 w maratonie. Ale czy uda mi się przygotować już na przyszły rok na takie wyniki, albo czy w ogóle mi się kiedykolwiek to uda? Nie wiem. Będę próbował :)
OdpowiedzUsuń