Na skróty

7 listopada 2013

Z wizyta pod ERGO Areną i niespodziewane spotkanie

Po raz kolejny - Sopot zdobyty!
   Środowy trening miał być kolejnym luźnym biegiem ku północnej granicy Sopotu i z powrotem. Ot, następny bieg w stylu "powrót do biegania". Jedyne założenia to - luźno, spokojnie, bez ciśnień jeżeli chodzi o czas. Mięśnie, rozleniwione po tygodniowym lenistwie, potrzebują trochę czasu aby wrócić do pełni formy.
   W związku z tym, że pogoda jest, póki co, dość łaskawa, nie wyciągam jeszcze z szafy leginsów. Krótkie spodenki i longsleeve - na chwilę obecną taka kombinacja najbardziej mi odpowiada.
   Tym razem pierwsze kilometry również należały do tych najwolniejszych. Jednak było o niebo lepiej niż w poniedziałek. Mimo zakwasów (tutaj niekwestionowanym liderem są uda:)) biega mi się coraz lepiej. Muszę jednak wciąż kontrolować tempo. Zdarza mi się coraz częściej niepotrzebnie przyspieszać. A to jeszcze nie pora na szybsze bieganie. Takie zacznę w późniejszej fazie przygotowań.

Może ktoś będzie miał ochotę zerknąć :)
   Prawdę mówiąc to nie miałbym nawet o czym pisać w odniesieniu do pierwszej połowy biegu. Ot po prostu leciałem przed siebie w spokojnym tempie co chwilę unosząc rękę w geście pozdrowienia. Biegaczy nad morzem wciąż mnóstwo. No i właśnie! Biegnąc tak zauważyłem, że od strony Sopotu zbliża się do mnie biegacz ubrany w kurtkę Lechii. W pierwszej chwili pomyślałem, że może to po prostu kibic. Jednak nie - był to zawodnik/trener. Dokładnie to były zawodnik, a obecnie trener - Marek Szutowicz. Warto dodać, że jest to trener... od przygotowania fizycznego. Jak widać Pan Marek świeci przykładem nie tylko podczas treningów :)
   W drodze powrotnej postanowiłem zaś nieco urozmaicić sobie trasę. Już jakiś czas temu zastanawiałem się czy istnieje możliwość dobiegnięcia pod ERGO Arenę od ulicy Bitwy pod Płowcami. Teraz już wiem - istnieje :) Hala robi naprawdę niesamowite wrażenie!
   Podsumowując pokonałem tego dnia 16 kilometrów i 18 metrów, co zajęło mi 1:19:52. Średnie tempo 4:59/km, zaś średnie tętno 138 bpm. Jednak spory wpływ na te wartości miał fakt, że wracałem chodnikami, przez miasto i w kilku miejscach musiał zrobić nieplanowane przebieżki, aby zdążyć na zielonym świetle :)

2 komentarze:

  1. Ja dzisiaj tylko 12km, zaczęło padać. Poza tym mam listopadowy spadek formy. Czy to możliwe? Zaczęłam biegać od maja, z dniem dzisiejszym zrobiłam 952km.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, że możliwe. Gorsze okresy zawsze się zdarzają, niezależnie od stażu. Czasem trzeba zacisnąć zęby i je przetrzymać, a czasem po prostu odpuścić na jakiś czas. Mam nadzieję, że kryzys szybko zostanie zażegnany :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń