Bo właśnie taki mamy dzisiaj humor! |
Całus na drogę od Ukochanej i pora ruszać.
Prawdę mówiąc humor naprawdę wyjątkowo dopisywał. Miałem aż ochotę krzyknąć
"Hej! Ho! Przygodo". Bo tak naprawdę już wiedziałem, że nie skończy
to się jedynie na sopocko - gdyńskiej granicy. Nie myliłem się.
Nieopodal popularnego Monciaka czekała na
mnie Mała. Jej też nie brakowało dobrego nastroju. Upewniłem się tylko czy nie
spieszy się na zajęcia. A kiedy stwierdziła, że ma dzisiaj wolne zaproponowałem
kolejną, po wtorkowej, wycieczkę biegową. Propozycja została zaakceptowana.
Tym razem odpuściliśmy sobie zwiedzanie
Gdyni. Zdecydowaliśmy się polatać po Sopocie. Zawitaliśmy w okolice Opery
Leśnej, Uniwersytetu Gdańskiego. Przebiegliśmy koło Łysej Góry, odwiedziliśmy
stadion SKLA Sopot (tutaj Mała postanowiła sprawdzić czy nie będzie jej
wygodniej polatać - po siniakach na tyłku sądzę, że jednak nie porzuci
biegania:)). Na koniec zaś wzdłuż hipodromu, obok restauracji, w której swoje
Kuchenne Rewolucje wprowadzała Magda Gessler, pomknęliśmy z powrotem nad morze.
Cały trening skończyliśmy tym razem w
Gdańsku. Wizyta w Polo Markecie, a następnie wspólne śniadanie we trójkę. A w
zasadzie to prawie wspólne, bo Mała szybko zjadła i wskoczyła na rower. Z tego
co wiem wybiera się jeszcze na basem, tak więc ma dzisiaj istny triathlon :)
Miała być spokojna 14'stka w samotności.
Tymczasem wyszło ponad 18 kilometrów spędzonych na ciągłej rozmowie. Bieganie z
kimś jest ekstra! A kolejna okazja już w weekend. Jak ktoś chce się przyłączyć
to zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz