Siedem dni, tydzień - tyle dokładnie wytrzymałem z dala od biegowych ścieżek. W tym czasie nie robiłem nic. Przynajmniej jeżeli chodzi o aktywność fizyczną. Szczęśliwie się złożyło, że miałem na głowie trochę spraw związanych z uczelnią, z którą to rozstałem się już na dzień dzisiejszy definitywnie. To zdecydowanie ułatwiło kwestię wyrzutów sumienia. Ponadto czułem, że taki rozbrat z bieganiem jest mi potrzebny. Zero kilometrów, zero (albo niemalże zero) ważenia w kuchni. Oczywiście nie zapomniałem o wyzwaniu i słodyczy oraz fast foodów nie było. Niemniej wróciłem dzisiaj na biegowe ścieżki nie tylko z ogromnym zapałem, ale też w dość marnej formie fizycznej. A więc... tak jak być powinno po roztrenowaniu. A jak w ogóle wyglądał dzisiejszy bieg?
Wyruszyłem w stronę nadmorskich alejek nieco później niż zwykle. Późne śniadanie, następnie odwiedziny taty i siostry i tak jakoś szybko zrobiło się dość późno. No ale to miał być wielki COME BACK, wyczekiwany powrót na trasę.
Wybór sprzętu był dzisiaj sprawą drugorzędną. Rzuciłem okiem na termometr i bez zastanowienia chwyciłem pierwszą lepszą koszulkę i spodenki. Pewną nowością były jedynie buty. Póki co odstawiłem sfatygowane i wzbogacone o "nadprogramowe wywietrzniki" Adidasy i New Balance. Postanowiłem zrobić kolejne podejście do Brooks'ów. W końcu to jedyne buty treningowe, w których nie zrobiłem jeszcze nawet tysiąca kilometrów.
Dobra - strój skompletowany więc można ruszać. Pierwsze kroki - koszmar. Chyba nawet na pierwszym treningu, w 2011 roku, nie było tak fatalnie. Obolałe kolana, piszczele, łydki - zupełnie jakby ciało zapomniało, że istnieje inna forma aktywności niż zaleganie na kanapie.
Tempo, choć go nie kontrolowałem, było o wiele lepsze niż zakładałem, że będzie. Średnie, na całej trasie, wyniosło 5:07/km. Tak więc, po takiej przerwie, uważam że bardzo przyzwoicie. Nieco mniej przyzwoicie prezentowały się za to wskazania tętna. Podczas dzisiejszego szurania serce średnio pompowało krew z częstotliwością 139 bpm.
To wszystko jednak nie ma żadnego znaczenia. Wróciłem na trasę, wróciłem do biegania, znowu czuję, że żyję! Jest rewelacyjnie! Miłego dnia Wam życzę!
No to pozostaje życzyć samych sukcesów w nowym sezonie :)
OdpowiedzUsuń