
Wskoczyłem w biegowe buty i wyleciałem z domu. Jeszcze przez pierwszy kilometr trzymałem się codziennej trasy. Jednak po dotarciu na deptak odbiłem w stronę molo w Brzeźnie, a nie jak zawsze - tego w Sopocie.
Nogi niosły. O ile jeszcze pierwszy kilometr poleciałem spokojnie w 5:04, o tyle już na kolejnych zszedłem poniżej 5 minut. Zmiana trasy, perspektywa biegu w nieznane, sprawiły że naprawdę miałem świetny humor. Z kilometra na kilometr przyspieszałem. I nie robiłem tego specjalnie - pozwoliłem by to nogi dowodziły.