Na skróty

6 października 2016

To jeszcze nie koniec. Ja tu jeszcze wrócę! - relacja z 43. BMW Berlin Marathon

   Chyba pierwszy raz tak naprawdę w ogóle nie miałem ochoty pisać relacji z biegu. I to nie byle jakiego - BMW Berlin Marathonu - 43. w historii, a mojego 4. No właśnie, była to już moja czwarta wyprawa do stolicy naszych zachodnich sąsiadów i choć osiągałem tam czasy od PB po PW (Personal Worst :) ) to nigdy nie wracałem stamtąd na tarczy. Owszem w 2014 pobiegłem maraton w 3 godziny i 41 minut. Tyle, że cały czas miałem w ręku kamerę i jedynym celem była dobra zabawa oraz bieg bez przystanków.
   W tym roku było zupełnie inaczej. Nigdy nie odnotowałem tak słabego czasu w maratonie. Tyle, że nawet nie o sam czas chodzi. Miałem na ten bieg pewien plan i niestety nie udało się go zrealizować.

22 września 2016

Biegnę, pedałuję, biegnę! - relacja Duathlon Przodkowo

   Pomysł startu w duathlonie chodził za mną już od dłuższego czasu. Przynajmniej od momentu kiedy Pati kupiła mi szosę. Triathlon? Na ten moment nie dla mnie. Nie wykluczam, ale dopiero jak nauczę się solidnie pływać, jak znajdę chęci na solidny trening pod konkretny czas. Zaliczyć, aby zaliczyć? Nie planuję.
   Jednak o ile triathlon mnie nie przekonywał o tyle duathlon to inna para kaloszy. W końcu ciągle stosunkowo sporo biegam. Do tego nie unikam jazdy na rowerze. Czemu by więc tego nie połączyć? Tym bardziej, że okazja była przednia. Chłopaki z 3athlete organizowali duathlon tuż pod moim domem - w Przodkowie!

20 września 2016

Dobrze się bawić i mocno się zmęczyć - relacja z 2. PKO Biegu Charytatywnego

   Takie właśnie cele przyświecały naszej sztafecie podczas 2. PKO Biegu Charytatywnego. Dzień przed biegiem Antoni zapytał czy bierzemy udział tylko i wyłącznie dla zabawy czy walczymy na maksa. Zgodnie uznaliśmy, że przede wszystkim będziemy się dobrze bawić, ale przy okazji chcemy się konkretnie zmęczyć. Czy się udało? No pewnie, ale po kolei.

11 września 2016

Dać z siebie wszystko - relacja z 54. Biegu Westerplatte

   Bieg Westerplatte był dla mnie w tym sezonie naprawdę ważnym startem. Już układając kalendarz biegów wiedziałem, że pobiegnę TUT, Rzeźnika, Berlin Marathon oraz właśnie dyszkę na Westerplatte. Co prawda po zeszłorocznej edycji moje ambicje ponownie zaczęły sięgać poniżej granicy 40 minut. Ale co w tym dziwnego - miałem rok czasu i niecałą minutę do urwania. Wyzwanie? Praktycznie żadne. Prawdę mówiąc gdyby wszystko szło po mojej myśli to urwanie minuty można by uznać za porażkę. Tyle tylko, że przez ostatni rok sporo się działo. Nie ukrywam, że bieganie jest dla mnie ważne. Niemniej nie widnieje przy niem taka mała gwiazdka oznaczająca - PRIORYTET, jak chociażby przy rodzinie :) Ponadto jest też praca, która również jest nieco wyżej niż moje szuranie. To wszystko idzie jednak pogodzić. Problemem jest dopiero zdrowie, a dokładnie jego brak. Ponownie sporo czasu spędziłem na leczeniu. Włóczyłem się od lekarzy do fizjoterapeutów, aż w końcu trafiłem do FizjoLabu i dopiero po współpracy z Mateuszem zacząłem wychodzić na prostą.

29 sierpnia 2016

„Nie oczekuj żadnych korzyści z biegania, a w zamian otrzymasz więcej, niż mógłbyś sobie wymarzyć.”

   Zapoznając się dziś rano z tym co wydarzyło się jak już położyłem się spać (niestety chcąc wcześniej wstawać - kładę się dość szybko :) ) trafiłem na wpis mojego, biegowego kolegi - Tomka. Już sam tytuł mnie mocno zaintrygował - "Bieganie mnie zawiodło". Niedawno zaczął się mój 6. rok z bieganiem i mogę wymienić w tym czasie niemal same pozytywy. Nie zawsze było różowo, ale patrząc na całokształt to bardzo wiele zawdzięczam temu bieganiu. Tymczasem widzę, że ktoś się na nim zawiódł... O co tutaj chodzi?

25 sierpnia 2016

Treningowa niespodziewanka

   Od co najmniej kilku lat dzielę tydzień na tydzień podstawowy oraz weekend. Przeważnie weekend jest nagrodą za to, że udało się pogodzić treningi i pracę zawodową oraz obowiązki domowe. Bywa, że nie jest o to łatwo, a bywa (i to zdecydowanie częściej) że swoje lenistwo tłumaczę słynnym nie da się. Tylko, że tym razem nie o tym.
   W tym tygodniu nie wiem jeszcze jak będzie wyglądał mój weekend. Może tylko pobiegam, może trochę pobiegam, a trochę pojeżdżę. W końcu forma na Duathlon w Przodkowie sama się nie zrobi.

13 sierpnia 2016

"O kratę piwa! O dwie kraty! Stoi" - recenzja "Rzeźnika" A. Dąbrowskiej i P. Skrzypczaka

   Prawdę mówiąc bardzo trudno opisać mi recenzję tej książki. Z jednej strony czytało mi się ją naprawdę super. Połknąłem ją praktycznie w kilka wieczorów, a i to tylko dlatego, że nie zawsze miałem czas na zagłębianie się w lekturze. Z drugiej jednak strony po jej przeczytaniu byłem zły, bardzo zły. Dlaczego?
   Biegam od 2011 roku i mniej więcej od tego czasu słuchałem historii o Biegu Rzeźnika. Przez pierwsze ileś lat w ogóle nie myślałem, żeby wystartować. Pod koniec zeszłego roku jednak zdecydowałem się na wzięcie udziału w losowaniu. W zasadzie nie miałem większych nadziei, ale... udało się. Wspólnie z kolegą pojechaliśmy po raz pierwszy w życiu zobaczyć bieszczadzkie szlaki.

31 lipca 2016

Dziki Dzik i bieg na 110% - relacja z Grubej Piętnastki

   Zawody, na które czekałem od kiedy pojawiła się informacja, że się odbędą. Zawody ze startu w których zrezygnowałem z powodu kontuzji. I w końcu zawody, w których ostatecznie pobiegłem :) To była właśnie Gruba Piętnastka.
   O tym, że nie pobiegnę latem TUT byłem pewien. Tutaj niezależnie od formy i zdrowia - nie planowałem biegania żadnego ultra latem. Schemat sezonu zakładał ultra w pierwszej połowie roku i maraton jesienią.
   Jednak, kiedy dowiedziałem się, że TUT będzie miał swój bieg towarzyszący... Piętnaście kilometrów po TPK... To już zupełnie inna para kaloszy. Idealne przetarcie i mocny trening. Musiałem wystartować.

24 lipca 2016

Gruba Piętnastka w ramach Leśnych Manewrów vol. 5!

   Sporo wody upłynęło od czasu oficjalnych Leśnych Manewrów. Oczywiście latania po lesie było w ostatnich miesiącach całkiem sporo. Jednak ostatnie LM miały miejsce ponad 4 miesiące temu! To nie do pomyślenia. Trzeba było się poprawić. Szczególnie po ostatniej niedzieli, kiedy to nie tylko nie załapałem się na wspólne, rodzinne śniadanie, ale wręcz ledwo zdążyłem na obiad. Takie faux pas - nie mogło się powtórzyć.
   Na szczęście chyba nie tylko ja miałem ochotę przywitać dzień gdzieś w lesie. Już w piątek odebrałem SMS od Kamila - "Jesteś w weekend w domu? Biegamy coś w niedzielę?". Żadnego wyjazdu nie miałem w planach, było więc oczywiste, że pobiegamy. 

20 lipca 2016

To w końcu minimalistyczne czy nie? - test Skechers GoRun 4

   Po testach treningowych GoRun Strada oraz startowych GoMeb Speed 3 dostałem w swoje ręce (a w zasadzie - nogi) kolejny produkt ze stajni Skechers'a. Tym razem było to coś pomiędzy poprzednimi modelami. Otóż testowałem treningowo - startowe Skechers GoRun 4. 
   Po poprzednich doświadczeniach nie byłem zszokowany tym co dostałem po otwarciu pudełka. Tak jak większość butów od Skechers, tak i te GoRun 4 które znalazłem w paczce, nie przypadłyby do gustu miłośnikom stonowanych, niewyróżniających się butów. Niebieska cholewka z pomarańczowym wykończeniem, osadzona na biało - pomarańczowej podeszwie aż prosiła się o przebieżkę.

18 lipca 2016

Wybieganie, rower, ciężka praca,Mieszko, jagodzianki

   Kiedyś plan na niedzielę był bardzo prosty - niedziela = wycieczka biegowa. Bardzo często z moją żoną u boku. Szczególnie jeżeli to był lipiec bądź sierpień. Potrafiliśmy razem robić tak po 40-50 kilometrów. 
   Później sytuacja nieco się zmieniła. Skończyły się studia, poszliśmy do pracy, pojawił się Mieszko. Zorganizowanie takiego wspólnego treningu nie było już takie proste. Już chęci Pati czy moje nie wystarczyły - trzeba było jeszcze znaleźć opiekę dla Malucha. Na szczęście wczoraj taka opieka się znalazła. Z pomocą przyszła babcia.

17 lipca 2016

Niespodziewany wzrost mocy

   Od kilku miesięcy, jedyne czym zaprzątam sobie głowę, a w zasadzie jej część poświęconą sportowi, to powrót do pełnej sprawności i rozprawienie się z kontuzjami. Nie stawiam sobie żadnych ambitnych biegowych celów. Nie zakładam żadnych wyników. Stąd też nie realizuję żadnego planu treningowego. Biegam z dnia na dzień. Cieszę się chwilą i każdym treningiem. Za sukces przyjmuję już sam fakt, że mogłem wyjść trochę poszurać. A jak już się uda pobiegać bez bólu? Po prostu bajka!
   W tym tygodniu starałem się biegać przed pracą. Wstawanie skoro świt i wychodzenie na trening nie należało do specjalnie łatwych. W dodatku odzywały się problemy ze zdrowiem. Ciągle jednak przyświecała mi myśl, że w weekend sobie wszystko odkuję, że jak się do piątku nie posypię, to sobotni trening mi wszystko wynagrodzi.
   Jaki miałem plan na ten sobotni bieg? To chyba oczywiste - skoro miał on być dla mnie nagrodą, to musiał to być bieg po TPK. Mimo, że miałem wolne, to poderwałem się już koło 5. Mógłbym napisać, że owsianka smakowała wybornie, ale to chyba oczywiste :) Tym bardziej, że obok miseczki z owsianką stała świeżo zmielona, zaparzona kawa. Innymi słowy - uczta o poranku.

10 lipca 2016

Zwiedzanie Kaszub we dwoje

   Był sobotni wieczór. Siedziałem lekko rozbity w fotelu. Po wczorajszej wizycie w Fizjolabie ciągle dokuczał mi ból w prawej nodze. Co najmniej trzy plany na sobotni trening nie wypaliły. Zacząłem rozmyślać czy nie lepiej będzie odpuścić. Powiedziałem to Pati, że chyba dzisiaj zostanę w domu. I wtedy usłyszałem - "Jak chcesz to mogę z Tobą wyjść na rowerze na taki krótszy trening".
   Nie byliśmy razem na treningu od... nawet nie będę zgadywał ani sprawdzał starych zapisków gdzieś w dzienniczkach. Kilka lat na pewno!
   Takiej okazji nie mogłem przegapić. Szybko wskoczyłem w strój biegowy. Przygotowałem rower dla żonki i czekałem pod domem. Mieszko został z babcią - możemy ruszać.

3 lipca 2016

Perłę na kredyt poproszę - relacja z XVIII Biegu o Kryształową Perłę Jeziora Narie

   Tak jak w grudniu jest Boże Narodzenie, w czerwce początek wakacji, tak pierwsza sobota lipca zarezerwowana jest dla Biegu o Kryształową Perłę Jeziora Narie. Właśnie mija czwarty rok od czasu pierwszego wyjazdu do Kretowin. I przez te cztery lata zmieniło się wszystko i nic. Bo z jednej strony nie wypruwam się już walcząc o czasy, kontrolując tempo i skupiając się tylko i wyłącznie na zegarku. Ponadto wtedy nie biegałem w zielonej, Finiszowej koszulce. A jednak już wtedy wiedziałem, że to nie jest zwyczajny bieg. Magia tego biegu, wyczuwalna w 2013 roku, jest w Kretowinach także obecnie. Pod tym względem nic się nie zmieniło - Perełka to Perełka - biegowa przygoda.

21 czerwca 2016

O ketonalu, nietolerancji laktozy, magikach i ciężkiej pracy

   W ostatnim czasie dostałem całkiem sporo zapytań o posta odnośnie odstawienia laktozy i przede wszystkim efektów takiego zabiegu. Sam nie jestem do końca przekonany czy jest w ogóle o czym pisać. Jednak faktycznie skoro powiedziałem A informując, że odstawiam laktozę to warto powiedzieć B i skrobnąć kilka zdań o efekcie tego bądź co bądź eksperymentu.
   Zacznijmy jednak od początku. A początek tej historii sięga końcówki roku 2013. Wtedy to po bardzo intensywnym biegowo roku zaczęły męczyć mnie kontuzje. Szczególnie jedna okazała wyjątkowo dokuczliwa. Objawiała się bólem w odcinku od ud po lędźwie. Były okresy, że dokuczały pośladki, były takie że problemem były plecy, biodra lub przywodziciele. W jakiej kolejności i od czego się zaczęło najzwyczajniej nie pamiętam. Przez te 2,5 pół roku na pewno nie raz o tym pisałem i męczyłem swoimi bolączkami, więc teraz już nie będę się rozdrabniał. W każdym bądź razie był problem.

18 czerwca 2016

Leśny trening ciała i ducha

   Była godzina 19:20, gdy wyszedłem z gabinetu fizjoterapeuty. W moim przypadku Zdecydowanie zbyt późna na jakąkolwiek aktywność. W dodatku spadające ciśnienie też nie zachęcało do aktywności. Tego dnia nic jednak nie mogło mnie powstrzymać. Byłem nakręcony na bieganie tak jak już dawno mi się nie zdarzało być. Jeszcze w środę biegając czułem rezygnację. Brakowało mi tego głodu. Praktycznie od powrotu z Bieszczad ani razu nie wychodziłem na trening z większą ochotą. Wychodziłem na zaliczenie. Tym razem było zupełnie inaczej. Może to zaleta zabiegów, dzięki którym miałem nadzieję pokonać kilkanaście kilometrów bez żadnego dyskomfortu. Nie bez znaczenia był też zapewne fakt, że miało to być biegowy debiut mojego najnowszego zakupu - plecaka biegowego! Wiele razy to podkreślałem - jestem gadżeciarzem :)

14 czerwca 2016

Nie odbierajmy innym radości

fot. Dare 2b Polska
   W ostatnim czasie w biegowym półświatku zawrzało. Dominika Stelmach, jedna z najlepszych ultra - biegaczek w kraju, zaapelowała do organizatorów biegów ultra, aby Ci skrócili limity czasowe na swoich imprezach. Spotkało się to z potężną falą negatywnych komentarzy. Biegaczka przedstawiła swoje zdanie w artykule - ultra dla ultrasów :D, gdzie stwierdza m.in.:

13 czerwca 2016

W górę, w dół i na podium- relacja z Chojnik Półmaraton

W tym roku nie tylko ja debiutowałem w górach. Również Mała po raz pierwszy ścigała się na górskich szlakach. Jak jej poszło? Sami przeczytajcie jej relacje:
Piątek 7:00 stacja Jelenia Góra- po 10-godzinnej podróży dotarliśmy z Szymonem  na Dolny Śląsk.  Klikadziesiąt minut później jesteśmy już w Sobieszowie, czyli dzielnicy Jeleniej Góry znajdującej się u podnóży Karkonoszy. Widoki na Śnieżne Kotły są stąd przepiękne. Miejsce jest godne polecenia na wakacje J  Tutaj, a dokładniej w Transgranicznym Centrum Turystki Aktywnej, zlokalizowane jest biuro zawodów i nasze miejsce noclegowe - pole namiotowe. Po studencku wybraliśmy najtańszą opcję J.  Ten dzień upłynął szybko. Trochę zwiedzialiśmy, trochę graliśmy w frisbee, a resztę czasu poświęciłam na regenerację - ładowanie węglami i beztroskie „nicnierobienie”

1 czerwca 2016

Pełen spontan - relacja z XIII Biegu Rzeźnika

   Bieg Rzeźnika w moim wykonaniu był jednym wielkim spontanem. Po części wynikało to z mojego podejścia, a po części z wypadków losowych. W grudniu, zapisując się na imprezę, miałem naprawdę wielkie plany. W końcu zamierzałem pierwszy raz wystartować w górach. I to od razu w takim długim biegu. W dodatku biegu uważanym za, delikatnie mówiąc, niezbyt łatwym.

22 maja 2016

Taki bieg zdarza się raz na kilka lat - relacja II Sierakowickiej 15'

   Rzeźnik, kontuzja, stawianie płotu - naprawdę nie po drodze mi było startowanie w Sierakowicach. W zasadzie do samego końca rozważałem rezygnację z biegu. W ogóle, nic a nic nie miałem ciśnienia na te zawody. Mało tego - nie chciało mi się jak cholera. Nawet nie wiedziałem czy noga pozwoli mi jakoś przeczłapać te 15 kilometrów. Swoją drogą o tym, że będziemy biegać 15, a nie 10 kilometrów też dowiedziałem się ledwie w sobotę. Jakoś tak umknęła mi ta informacja, że zawody w Sierakowicach nazywają się Sierakowicka 15'...

20 maja 2016

Finisz zgarnia pełną pulę - relacja Moniki z XII Lidzbarskiego Biegu Ulicznego

   W minioną sobotę w Lidzbarku Warmińskim odbył się bieg na dystansie 10 kilometrów. Niestety nie było dane mi w nim pobiec. Za to Mała pobiegła. Pobiegła i... wygrała! Zgarnęła pełną pulę! Jak tego zrobiła? Sami przeczytajcie:   W 2013 roku w Lidzbarku Warmińskim po raz pierwszy zdecydowano się zorganizować bieg na dystansie 10 km w ramach Lidzbarskich Biegów Ulicznych, wtedy też wystartowałam i triumfowałam wygrywając w kategorii open kobiet. Rok później również wzięłam udział w zawodach, lecz już bez sukcesów. 
   Przed rokiem bieg kolidował z maratonem. Tak więc po roku przerwy wróciłam na swoje podwórko ;) Założenia na bieg? Żadne. Obecnie jestem w trakcie przygotowań na swój debiut w górach (ten zbliża się wielkimi krokami!). Z racji tego bardziej skupiam się na wytrzymałości niż na szybkości. No dobra, ale wróćmy do lidzbarskiego biegu.

Łapanie oddechu na Warmii

   Bieg Rzeźnika już w przyszłym tygodniu. Tymczasem moja forma woła o pomstę do nieba. Nawet w minimalnym stopniu nie mogę się odbudować po marcowo - kwietniowej przerwie. Na domiar złego czuję, że moje problemy wcale się jeszcze nie skończyły. Jednak nie ma co się mazać. W Bieszczady pojadę i w Rzeźniku wystartuję. Tego jest pewien. Co z tego wyjdzie? Jak to się mówi - zobaczymy.
   Ostatnie dwa dni spędziłem na Warmii, gdzie wybrałem się na podbój okolicy z Małą. Lans pełną gębą - w końcu biegałem z najszybszą kobietą w okolicy. Tak głosił napis na statuetce jaką otrzymała na ostatnim biegu.
   O ile w sobotę czułem się fatalnie już w momencie wychodzenia na trening (a z każdym kolejnym krokiem ten stan się tylko pogarszał). O tyle we wtorek niemal skakałem z radości. Od samego początku była petarda!
   Biegliśmy we dwójkę, więc zamiast na tempie skupialiśmy się głównie na rozmawianiu. Musiałem usłyszeć szczegółową relację z sobotnich zawodów, gdzie tak dobrze zaprezentował się nasz Finisz! Zwycięstwo Małej, trzecie miejsce Tomka - bajka.

7 maja 2016

Jak wiadomo - co się odwlecze...

   Już od kilku dni chodził za mną rower. Od początku maja pogoda jest wręcz wyśmienita. Mnóstwo słońca, lekki, orzeźwiający wiaterek - bajka. Szczególnie dla rowerzystów, których dodatkowo chłodzi pęd powietrza. Do biegania wolę nieco niższe wartości na termometrze. Ale nie o bieganiu dzisiaj mowa. 
   Od początku tygodnia widzę tylko rowerzystów - wszędzie i o każdej porze. Latałem po lesie - masa cyklistów. Jeździłem autem po mieście - pełno rowerzystów. Dosłownie na każdym kroku spotykam kogoś na dwóch kółkach. A z każdym kolejnym rowerzystą coraz bardziej się nakręcałem na napieranie w pedały. Tym bardziej, że ostatnio na szosie siedziałem 3 tygodnie temu. To już był zdecydowanie za długi rozbrat z moim Tribanem!

3 maja 2016

Bieganie to nie kara. Bieganie to przywilej. Ponownie w TPK!

   To była majówka ze spóźnionym zapłonem. W ostatnich latach każda nasza majówka wyglądała tak samo - pakowaliśmy się do auta i lecieliśmy do Grudziądza na kilka dni. Obowiązkowo był półmaraton i grillowanie. Czasami udawało się zorganizować wszystko we właściwej kolejności połówka - grill. Innym razem... no cóż biegało się dość ciężko. Ale się biegało! Bieg Śladami Bronka Malinowskiego był startem obowiązkowym. Aż do tego roku. Na 4. edycji biegu niestety nas zabrakło. Pati opiekowała się Mieszkiem, a mnie wezwały obowiązki służbowe.
   Dziś jednak byłem już w domu. Postanowiłem nadrobić zaległości biegowo - majówkowe. Zaplanowałem i bieganie i grillowanie.
   Wczoraj, zastanawiając się co by dzisiaj pobiegać, napisałem do Małej czy nie ma ochoty na wspólne szuranie. Odpisała - możemy delikatnie pobiegać. Rozważałem tylko dwie opcje. Mogliśmy kręcić się po okolicach Pępowa ugniatając pobliski asfalt lub wybrać się do lasu.
   Wybór był prosty. Po dłuższym rozbracie z TPK buty aż paliły się do biegania po lesie. Gęba też się cieszyła jakbym wybierał się na jakieś prestiżowe zawody.

19 kwietnia 2016

Bieg inny niż wszystkie - Bieg o Kryształową Perłę Jeziora Narie

   W ostatnich latach bieganie w Polsce przeżywa prawdziwy rozkwit. Coraz częściej "trudnością" jest spotkanie kogoś niebiegającego. Widok pana w obcisłych leginsach pomykającego chodnikiem nikogo nie dziwi. Ba! Obecnie ciężko znaleźć chodnik bez takiego pana :)
   Również producenci sprzętu biegowe mają złotą erę. Narzekać nie mogą także organizatorzy imprez biegowych. A tych, w ostatnim czasie, jest zatrzęsienie. W zasadzie w każdym zakątku Polski moglibyśmy startować tydzień w tydzień zaliczając biegi zarówno w sobotę jak i w niedzielę.

10 kwietnia 2016

Praca zespołowa na inaugurację Kaszuby Biegają 2016 - relacja z VIII Biegu Piaśnickiego

   Nie tak miał wyglądać ten bieg. Nie tak miała wyglądać inauguracja cyklu Kaszuby Biegają. Zdecydowanie miało być inaczej. I wszystko szło w dobrym kierunku. Aż do pewnego pechowego weekendu i nieszczęsnej kontuzji. Kontuzji, która wykluczyła mnie ze ścigania się, z trenowania. A i truchtać pozwala tylko od przypadku do przypadku.
   Niemniej ludzie ponoć dzielą się na tych którzy widzą szklankę w połowie pustą i na tych którzy twierdzą, że szklanka jest w połowie pełna. Mi zdecydowanie bliżej do tych drugich. Zamiast zadręczać się, że nie mogę biegać zacząłem wykorzystywać zyskany czas na chociażby jazdę rowerem czy pływanie.

2 kwietnia 2016

Kaszubska setka na dwóch kółkach

   Na ten trening czekałem już od dłuższego czasu. W końcu miałem po raz pierwszy w tym roku przejechać ponad 100 kilometrów. Do tej pory zdarzyło mi się to dwukrotnie i dwukrotnie towarzyszył mi Michał. Chyba więc nikogo nie zaskoczę jak napiszę, że i na dzisiejszą jazdę umówiłem się z Michałem. Start zaplanowałem w Chwaszczynie o 6:30. Jak to ustalałem wydawało mi się to idealnym terminem.
   Za to dziś rano miałem zgoła odmienne zdanie. Położyłem się około 22. W zasadzie to nie położyłem się - ścięło mnie z nóg. Spałem jak zabity. Kiedy o 4:40 zadzwonił budzik myślałem, że to jakieś żarty. Byłem jednak na tyle przytomny, że wiedziałem iż nie dysponuję czasem na ociąganie się jak mam ze wszystkim zdążyć. 

25 marca 2016

Teraz mogę częściej - test spodenek Compressport Trail Short V2

   Swoją przygodę z kompresją zacząłem w roku 2013, tak jak wielokrotnie pisałem. Nie oczekuję od odzieży kompresyjnej cudów. Nie jest tak, że jak zakładam zwykłe spodenki to biegam dychę w 42 minuty, z kolei w spodenkach kompresyjnych spokojnie łamię 40 minut. Nie, to nie działa w ten sposób. Za to na pewno poprawia regenerację. Rzadko miewam problemy z obolałymi nogami. A jest to ważne, szczególnie, że zdarza mi się trenować dwa razy dziennie. I na pewno jest to po części zasługa kompresji. 

19 marca 2016

Na lekko zaciągniętym hamulcu - relacja z #212 Parkrun Gdańsk

Fot. Dariusz Lulewicz
   Po trzech tygodniach nieobecności wróciłem dzisiaj do Parku Regana na Parkrun. Polubiłem te piątki. Są dla mnie idealnym sprawdzeniem siebie. Ale nie będę się za bardzo rozwodził na ten temat, bo już niejednokrotnie o tym wspominałem.
   Pierwotnie mieliśmy się pojawić w Gdańsku w pełnym składzie - z Pati i Mieszkiem. Niestety pogoda nie rozpieszczała, a że Mały jest nieco podziębiony woleliśmy nie ryzykować. Wciągnąłem owsiankę, wypiłem kawę i na Przymorze pojechałem sam.
   Na miejscu spotkałem Monikę. Mała ostatnie 4 biegi okraszała rekordem życiowym i zastanawialiśmy się czy dzisiaj znowu jej się to uda. Ona twierdziła, że nie liczy na to. Ja - no cóż - wiem, że jeszcze sporo może urwać.
   Przed biegiem umówiłem się z Tomkiem, że będę się go trzymał. Planował spokojny, drugi zakres po 4:00/km, a mnie właśnie taki wynik interesował. 

13 marca 2016

Epickie, leśne manewry vol. 4

   I na samym początku dodam, że choć epickie to lajtowe. Oj tak zdecydowanie dzisiaj było luźniej. Ale nic straconego - za tydzień jestem na miejscu i Ci którzy nie wybierają się do Gdyni będą mogli się spocić. Dobra tyle tytułem wstępu. Wracamy do poranka.
   Choć budzik ustawiłem na 4:55 to... przebudzałem się wspólnie z Mieszkiem już od 4. Mam cudowną żonę i raczej to ona wstaje do Młodego. Aczkolwiek zdarza mi się podnieść powiekę jak są jakieś manewry w pokoju :) No i właśnie dzisiaj tak skutecznie podniosłem powiekę, że nie zmrużyłem jej już do samej piątej. Ale przynajmniej się na coś przydałem - jeszcze przed myciem zębów zaliczyliśmy szybką zmianę pieluchy.

12 marca 2016

Na wariackich papierach - relacja z Chwaszczyńskiej '10 2016

   Inauguracyjny bieg w ramach Kaszuby Biegają już za mną. Wróć! W zasadzie to inauguracja KB nastąpi dopiero za miesiąc w Piaśnicy. Przynajmniej ta oficjalna. Dzisiejszy bieg w Chwaszczynie był jedynie prologiem. Jednak jedyna różnica to punkty w klasyfikacji, które za ten bieg nie będą przyznawane. Poza tym - WRÓCIŁ CYKL KASZUBY BIEGAJĄ. No i przede wszystkim - ja wróciłem po 2 latach do startów w tym cyklu. Choć pochodzę z Warmii to przyszłość wiążę z Kaszubami. Po co mam jeździć po kraju skoro pod nosem mam wszystko co mi potrzebne? Sezon 2014 więcej się leczyłem niż biegałem. W kolejnym roku w domu bywałem od przypadku do przypadku. Teraz w końcu zamierzam ponownie zwiedzać Kaszuby z cyklem KB.

11 marca 2016

Treningowe podsumowanie lutego

   Co prawda niewiele zostało już do połowy marca, ale nie znalazłem do tej pory wolnej chwili, aby napisać kilka słów odnośnie swoich treningów w lutym. A jest o czym pisać. Nie wiem czy to zasługa tego, że w tym roku luty miał aż 29 dni czy może czegoś innego. Niemniej patrząc na podsumowanie miesiąca mogę być szczerze zadowolony.
   Przede wszystkim czuję się biegaczem, dlatego zacznę od biegania. W lutym łącznie w przebiegłem blisko 250 kilometrów. Zaliczyłem dwa starty na dystansie 5 kilometrów oraz Trójmiejski Ultra Track. I tak naprawdę z każdego z tych biegów jestem zadowolony. Te 65 kilometrów po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym pokazało, że mimo braków w długich wybieganiach z moją wytrzymałością nie jest najgorzej. Oczywiście dużo jeszcze do zrobienia, ale od czasu do czasu mogę porwać się na coś dłuższego niż piątka :)

28 lutego 2016

Epickie, leśne manewry vol. 3

   Jakoś w piątek szurając z Zibim po TPK zgadaliśmy się, że moglibyśmy pośmigać w niedzielę. Dystans nieco dłuższy niż na co dzień, do tego trochę terenu, jakieś górki, las. Coś na kształt naszych poprzednich wycieczek.
   Tłumów się nie spodziewaliśmy. W niedzielę odbywały się w całej Polsce biegi ku pamięci Żołnierzy Wyklętych. W dodatku Gdańsk aktywował się w maratonie z Radkiem Dudyczem. Ponadto nie bardzo miałem czas, aby przysiąść i porządnie przygotować plan działania. Wydarzenie utworzyłem dopiero w sobotę późnym wieczorem, a zbiórkę na 6:30 rano.

26 lutego 2016

Moje bieganie - 5 lat później

   Kilka lat temu opisałem swoje biegowe początki - Moje bieganie / OD 130 KG DO MARATONU W 15 MIESIĘCY. Pisałem o tym jak pewnego dnia okazało się, że nie mogę założyć butów bez siadania i postanowiłem coś zmienić. Opisałem jak zacząłem biegać, jak zrzucałem balast. W większości tekst spotkał się z naprawdę bardzo pozytywnym odzewem. Pojawiły się jednak także głosy, że w sumie to nic wielkiego (z tym akurat też się muszę zgodzić - jak ktoś jest zawzięty i zdeterminowany - nic nie stoi na przeszkodzie) oraz nieco zaczepne komentarze w stylu - ciekawe za kilka lat jak będzie wyglądał autor.

24 lutego 2016

Prawdziwego faceta poznaje się po tym jak kończy

   Od Trójmiejskiego Ultra Tracka minęło 11 dni. Od razu po biegu czułem się... no cóż - nie chciałbym się tutaj wyrażać. Lubię czytać później na głos co napisałem, a przy Małym Człowieku nie wypada posługiwać się niektórymi słowami. W każdym razie nie było lekko.
   Niewiele lepiej było dzień później. Uda i łydki paliły tak, że bałem się, że plany na sezon 2016 trzeba będzie przełożyć na kolejny rok. Na szczęście później było już znacznie lepiej.
   W pewnym momencie pomyślałem nawet, że organizm jest już całkowicie zregenerowany. Trening w III zakresie? Czemu nie - siódemka średnio po 4:09/km weszła w nogi aż miło. Innym razem mocny finisz? Jak na zawołanie - kilometr w 3:48. Normalnie bajka!
   Tyle tylko, że nie do końca. Gdzieś tam pojawiły się jakieś nowe (mam nadzieję drobne) bolączki. A nie chcę stracić kolejnego sezonu. Wolę chuchać na zimne. Najpierw trochę luzu, teraz więcej pływania i pedałowania.
   Biegowo dzisiaj wyszedłem na spokojną dyszkę. Było spokojnie. Plan był taki - jest 10 kilometrów do pokonania, tempo nie ma znaczenia, żadnego wydłużania.

14 lutego 2016

W imię czego to wszystko? W imię zdrowia - relacja z TUT Zima

fot. Run Around The Lake
   TUT... Trójmiejski Ultra Track... 65 kilometrów... 1 400 metrów przewyższeń... Moje drugie podejście do zawodów biegowych na dystansie dłuższym niż maraton... Pierwsze podejście do ścigania się po górkach.
   Chęć wzięcia udziału w Trójmiejskim Ultra Tracku miałem już latem. Jednak podczas letniej edycji ostatecznie zostałem wolontariuszem. Niemniej na kilka godzin przed startem zawodów zmierzyłem się z trasą biegu wspólnie z Michałem. Siedząc później na 46. kilometrze i wskazując drogę biegnącym cholernie im zazdrościłem. Kurna jak ja chciałem być na ich miejscu. I to właśnie chyba wtedy siedząc na trasie zalany deszczem, na w pół przytomny po całonocnym bieganiu, z obolałymi dłońmi od bicia brawa podjąłem decyzję, że w kolejnej edycji będę po drugiej stronie barykady.

7 lutego 2016

Ziewania nie było. Za to sapania mnóstwo.

   Przed tygodniem zapoczątkowaliśmy (miejmy nadzieję) nową tradycję biegową - leśne wycieczki pod dźwięcznym hasłem (zaczerpniętym od kolegów triathlonistów) bez spiny i bez ziewania. Jest kilka zasad, których przestrzegamy. A cała reszta to improwizacja. To czego się trzymamy to - biegamy w niedzielę. Startujemy wcześnie rano. Do domu wracamy na śniadanie z resztą domowników. Nie zapieprzamy jak dziki, bo nikt nas nie goni. Nie ziewamy, bo nie chcemy spędzić w lesie połowy dnia. 

6 lutego 2016

Ostatnie przetarcie przed TUTem - relacja z #206 ParkRun Gdańsk

   Nie wiem na czym polega fenomen tego biegu, ale chcąc zabrać się za relację nawet nie wiem od czego zacząć. A przecież parkrun to tylko 5 kilometrów! A co to jest piątka? Podczas relacji z maratonu napisałbym po prostu - "drugą piątkę zrobiłem w 20 minut". I tyle. Tymczasem w ciągu 5 tysiączków na parkrunie dzieje się tyle rzeczy, że... Dobra zacznę od początku, żebym się nie pogubił.
   Już wczoraj wiedziałem, że chcą pobiec w parkrunie i jedynym powodem, który mógłby sprawić, że nie pojawię się w Parku Reagana byłby poród mojej żony. Na to jednak wpływu żadnego nie miałem więc wstępnie przyjąłem, że pojawię na gdańskim Przymorzu.

4 lutego 2016

Biegacz kontra WIATRaki

   Biegowy plan na początek nowe tygodnia był dość prosty. Na wtorek i środę zaplanowałem spokojne, luźne rozbiegania. Chciałem zrobić jedynie lekki rozruch przy możliwie najniższym tętnie. W ostatnich dniach czułem, że organizm tego właśnie potrzebuje - możliwości odetchnięcia. Po weekendzie czułem gromadzące się zmęczenie, a teraz na kilka dni przed TUTem raczej nie jest to wskazane.
   I pewnie mógłbym opisać owe dwa treningi jako lekkie i luźne gdyby nie pogoda. Aura postanowiła zrobić mi psikusa. We wtorek wyjrzałem przez okno, rzuciłem okiem na wskazania termometru. Było stosunkowo ciepło, a jak wezmę pod uwagę porę roku to wręcz gorąco. W dodatku świeciło słońce. Wciągnąłem joggery, lekką bluzę, Skechersy i wyruszyłem. 
   Bardzo szybko zorientowałem się, że okno od strony zawietrznej nie pokazało całej prawdy o pogodzie. Nie wiedziałem tego co przyganiał wiatr. Za to już po około kilometrze poczułem.

2 lutego 2016

Sportowe podsumowanie stycznia

   Ponoć jaki Nowy Rok taki cały rok. Ja poszedłem ciut dalej i założyłem sobie, że jaki styczeń taki cały sezon. Lada dzień moje życie wywróci się do góry nogami i póki co ciężko mi sobie wyobrazić jak to będzie wszystko wyglądało. Kto wie - może w ogóle nie będzie mnie dłużej interesował sport :) Nie wiem, nie planuję, pożyjemy zobaczymy. Skupiam się tylko na tym co jest teraz. A teraz jest naprawdę obiecująco.
   W ostatnich latach trenowałem wg utartego schematu. Robiłem 5 treningów - wszystkie biegowe. Miałem wolne poniedziałki i piątki. W tygodniu robiłem trening interwałowy, przebieżki i spokojne rozbiegania. W weekend była wycieczka biegowa i jeden trening dowolny - w zależności od chęci. Klepałem całkiem sporo kilometrów, ale w większości były to kilometry robione w tzw. I zakresie.
   Obecnie zrobiłem istną rewolucję w swoim bieganiu. W zasadzie to powinienem napisać w sportowej części swojego życia, bo teraz to już nie jest tylko bieganie. Staram się chociaż 2 razy w tygodniu pływać. W podobnym wymiarze czasowym zabrałem się za rower. Oba te sporty są dla mnie sporą nowością, więc niespecjalnie kombinuję z treningami specjalistycznymi. Jeżeli chodzi o basen to pływam 1 kilometr ciągiem w taki sposób, że co 5 długość basenu pokonuję kraulem. Reszta to moja standardowa, pokraczna żabka.

1 lutego 2016

Wycieczka biegowa bez ziewania

Ciepło to się wszyscy zaczynają rozbierać...
   Pomysł na niedzielną wycieczkę biegową narodził się bardzo spontanicznie. Będąc na parkrunie rozmawiałem z Andrzejem, który wspomniał, że planują z Zibim machnąć koło trzech dyszek w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym. Dodał, że Zibi jest inicjatorem i jak chcę się dołączyć w którymś miejscu to muszę z nim rozmawiać.
   A z Zibim wiadomo - tematy biegowe można drążyć w nieskończoność. Długo nie trzeba go też namawiać na biegowe idee. Rzuciłem pomysł, że moglibyśmy strzelić któryś ze szlaków. Umówiliśmy się, że w domu ogarnę co i jak i dam znać reszcie.

30 stycznia 2016

Jest sobota jest ParkRun!

   Praktycznie co sobotę czytałem tego rodzaju wpisy na portalach społecznościowych. Mnóstwo znajomych z biegowych ścieżek spędza niemal każdy sobotni poranek w identyczny sposób. Jaki? Piątka w Parku Reagana w ramach parkrun. 
   Kiedyś również ja częściej zaglądałem na gdańskie Przymorze. Na początku 2013 roku zaliczyłem 6 takich biegów. Udało mi się wówczas uzyskać swój PB na dystansie 5 kilometrów.
   Jeżeli chodzi o biegowe cyferki to sezon 2013 naprawdę dobrze mi się kojarzy. Życiówki na wszystkich dystansach - od 5km do maratonu. W dodatku w ciągu roku pokonałem 5331 kilometrów w nieco ponad 425 godzin, co dało średnie tempo 4:47/km! Jak teraz na to patrzę to wydaje mi się to kosmiczne :)

29 stycznia 2016

Bieg z narastającą prędkością przy "narastającej" formie

Taką miałem minę jak spojrzałem na Gremlina po biegu
   Chyba każdy z nas odpowiadał (lub zadawał) na pytanie - jaki jest wg Ciebie najlepszy but biegowy? Producentów, modeli jest cała masa. A biegaczy i ich upodobań jeszcze ze dwa razy więcej. Jeden woli takie z większą ilością amortyzacji. Inny chce mieć całe kolorowe. Jeszcze inny szuka możliwie najlżejszych. 
   Niemniej jest taki moment kiedy każdy z nich na wyżej zadane pytanie odpowie tak samo. Jest to moment kiedy w nasze ręce trafia karton z nowymi butami do biegania. W tym właśnie momencie to te buty, które znajdują się w środku są tymi najlepszymi, przy których każde inne wypadają co najmniej blado. I choć później, kiedy pojawią się pierwsze ślady kurzu, pierwsze obtarcia na podeszwie, może się okazać nasze cuda mają kilka wad to i tak na pierwszych biegach z miejsca możemy sobie odjąć kilkanaście sekund od zakładanego tempa.

17 stycznia 2016

Niedzielny zgrzyt - relacja z City Trail Trójmiasto 4/6

   To miała być naprawdę rewelacyjna niedziela. Ze sportowego punktu widzenia miałem dopracowane wszystko w najmniejszych szczegółach. Plan miałem ambitny - pobudka o 6:30, dwie godziny później pociąg do Gdańska, a dalej autem do Gdyni na City Trail. Powrót - naturalnie biegiem. Taki kompromis pomiędzy fajnymi zawodami i wycieczką biegową :)
   Jest takie powiedzenie - miłe złego początki. No i podobnie było w tym przypadku. Pobudka planowo. Wstałem nawet kilka minut przed budzikiem. Po cichutku wyślizgnąłem się do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie. Jakie? Chyba nie muszę pisać - kawa + owsianka. Jeżeli tylko mam wybór - nie ma opcji, abym nie zjadł takiego zestawu.

16 stycznia 2016

Plan na sobotę - mniej kilometrów, więcej jakości - relacja z 203. ParkRun Gdańsk

ParkRun 2013 :)
   Odkąd pamiętam zawsze czekałem na weekend i weekendowe bieganie. Nawet jak trenowałem dość ciężko (w moim subiektywnym odczuciu), a może szczególnie wówczas, nie mogłem się doczekać sobotniego poranku. Oznaczał on dwie rzeczy. Po pierwsze mam już za sobą tygodniową orkę. Po drugie przede mną aktywności weekendowe.
   Nie inaczej było i w tym tygodniu. Choć moje obecne bieganie nijak się ma do tego z 2013 roku to ciągle wyczekuję weekendów. Powoli oswajam się z myślą, że kontuzję (odpukać!) mam już za sobą. Biegam od Bożego Narodzenia i póki co jest ok. Niemniej staram się nie przesadzać. Dopiero teraz udało mi się zrobić w pierwszej części tygodnia około 40 kilometrów, a i to głównie dlatego, że biegałem załatwiając różne sprawy i nie bardzo miałem wpływ na moją trasę.
   Kiedy w czwartek tygodniowy licznik wskazywał 42 kilometry i 907 metrów - zapaliła się pomarańczowa lampka. 
   Jeszcze nie tak dawno miałbym duży problem, bo dzień bez biegania oznaczał dzień bez jakiejkolwiek aktywności. Tymczasem teraz jest zupełnie inaczej. Nakładam bana na buty biegowe, więc sięgam po czepek i kąpielówki, ewentualnie po trenażer i Tribiego. 

13 stycznia 2016

Startówka od zwycięzcy maratonu bostońskiego- test Skechers GoMeb Speed 3

   Pierwszy kontakt z marką Skechers miałem w połowie 2015, kiedy testowałem GoRun Strada (Nowość rodem z USA - test Skechers GORun Strada). I choć wyglądały kosmicznie i po wyjęciu ich z pudełka nie byłem do nich przekonany, to jednak okazały się wygodnym i fajnym butem treningowym. Jednak moim subiektywnym zdaniem czegoś im brakowało, żeby wskoczyć do TOP 3 moich ulubionych butów biegowych.
   Niemniej po kilku miesiącach zrobiłem drugie podejście do marki Skechers. Muszę na wstępie napisać, że buty wyjąłem z pudełka niedługo po tym, jak postanowiłem zmienić technikę biegu i definitywnie spróbować skończyć z "waleniem z pięty". Dlatego tak bardzo się ucieszyłem, gdy w pudełku znalazłem Skechers GoMeb Speed 3, a więc buty startowe!

9 stycznia 2016

TUT, Rzeźnik, Gdańsk, Berlin czyli biegowe plany na 2016

   W związku z tym, że powoli zbliża się połowa stycznia trzeba chyba zdradzić swoje plany biegowe na najbliższy rok. Nie jestem jeszcze wszystkiego pewien, ale główne starty mam już opłacone, cele ustalone. Innymi słowy - można zabierać się za orkę.
   Sezon biegowy zwykle dzielę na dwa okresy - wiosna, jesień i w każdym z nich mam jeden start docelowy. Nie inaczej będzie w roku 2016. 
   Wiosną moją docelową imprezą będzie Bieg Rzeźnika. W Bieszczadach wystartuję razem z moim serdecznym, biegowym kolegą - Michałem Mońką. Będzie to mój debiut w biegach górskich, dlatego cieszę się, że za partnera będę miał gościa, z którym już trochę pobiegałem i pojeździłem na rowerze. Kilka spontanicznych pomysłów wspólnie zrealizowaliśmy. Ten będzie następny.

7 stycznia 2016

10 treningów w 7 dni - mocny początek roku 2016!

   Dopiero co żegnaliśmy stary rok, a za nami już pierwszy tydzień roku nowego. Tym razem pogoda była wyjątkowo mało wyrozumiała dla noworocznych postanowień. Praktycznie od początku 2016 notujemy dwucyfrowe, ujemne temperatury. Ale może to i dobrze. W końcu Ci co byli naprawdę mocno zmotywowani się ruszyli. Bo o tym, że pogoda nie jest żadną przeszkodą wiadomo powszechnie. Wiem o tym i ja.
   Sportowy początek roku w moim wykonaniu wyglądał naprawdę imponująco. Oczywiście jak na mnie imponująco. Przez minione 7 dni zrobiłem 5 treningów biegowych. I właśnie te treningi są dla mnie najcenniejsze. Tego brakowało mi najbardziej, kiedy męczyłem się z kontuzją kolana. Nie odzyskałem jeszcze 100% sprawności, ale biegać już mogę.

3 stycznia 2016

Bo temperatura nie jest dla mnie żadną wymówką

fot. Rafał Obłuski
   Do ostatniej chwili wahałem się czy wybrać się na Wycieczkę Biegową Niebieskim Szlakiem TPK organizowaną przez Agatę czy pobiegać po Kaszubach. Miałem ogromną ochotę na szuranie w grupie. Tym bardziej, że wiedziałem że nie będą to zawody kto szybciej tylko spokojny trucht. 
   To co przemawiało na niekorzyść niebieskiego szlaku to kwestia logistyczna. No i oczywiście nieszczęsne kolano. Zresztą gdyby z nim wszystko było ok to i transport na bieg z biegu nie stanowiłby problemu :) Tyle, że nie jest. Ja przynajmniej nie mam do niego pełnego zaufania. Dopóki muszę się z nim obchodzić jak z jajkiem (proszę bez skojarzeń) to nie powiem, że wszystko gra i buczy. Nawet pomimo tego, że biegam.

2 stycznia 2016

Postanowienia noworoczne? Słomiany zapał czy jednak coś z tego będzie?

Każdy z nas kiedyś zaczynał
   No i mamy kolejny rok. Piętnastka w dacie zmienia się na szesnastkę. W rubryce wiek dopiszemy +1 wiosnę. Poza tym bez większych zmian. Chociaż nie u każdego.
   Bardzo duża liczba osób traktuje początek nowego roku jako specjalną datę. Jest to czas ZMIAN. O tak - ZMIAN, a nie zmian. Wczoraj, słuchając audycji w radiowej Trójce, wysłuchałem całkiem sporo: "zacznę się zdrowo odżywiać" "zacznę uprawiać sport" "będę biegać" "przeczytam 50 książek".